Tak to już jest, że ludzie zapamiętają i będą wytykać ci jeden błąd do końca życia i chyba nie inaczej jest w przypadki Andersona Silvy i Michaela Bispinga.
Michael Bisping kolejny raz dogryza byłemu mistrzowi wagi średniej Andersonowi Silva przedstawiając oświadczenie USADA na temat prawidłowego wyniku badań antydopingowych. Jest to kolejna zaczepka związana z dopingiem wymierzona w Silvę i to tydzień po ich pełnym napięcia spotkaniu twarzą twarz przed nadchodzącą galą UFC Fight Night 84.
Anderson Silva po wpadce na dopingu w zeszłym roku i zawieszeniu będzie teraz szukał zwycięstwa, które ustawi go na drodze do walki o pas, ale najpierw musi pokonać Bispinga.
Kilka dni temu „The Count” umieścił na swoim instagramie notatkę skierowaną do niego przez USADA w której komisja potwierdza zdanie losowego testu antydopingowego.
„Kiedy zdaję losowy test antydopingowy. Oto wynik jaki otrzymałem Anderson!”
Jeżeli Bisping nie zmieni czegoś w swoim obozie treningowym i planie na walkę, to nie widzę go radzącego sobie z Andersonem. On po prostu MUSI zrobić coś innego, czego ekipa Andersona się nie spodziewa.
Oglądając jego walki wydaje mi się bardzo jednowymiarowy i bez zmysłu counter-strikera, który czyta mowę ciała i potrafi robić uniki, odsuwać się i ustawiać sobie przeciwnika pod jakąś technikę. On tylko bazuje na strategii: podskocz, szybko i niekoniecznie mocno uderz i odskocz. Takimi pojedynczymi akcjami na tym poziomie wiele nie zdziałasz. Nie wiem, niech czeka na ruch Andersona i w momencie gdy ten będzie miał osłabioną czujność wykonując jakiś wymach, to niech na niego wjedzie mocnym uderzeniem trochę się nawet odsłaniając- jak głosi ukraińskie powiedzenie: kto nie ryzykuje, ten nie pija szampana. To jest wtedy jakaś szansa na zwycięstwo, bo inaczej to tego jakoś nie widzę. No chyba, że kondycyjnie go zajedzie ze względu na przerwę, wiek i mniej koksu u Andersona.
szampanowe przyslowie rozyjskie nie ukrainskie