W piątek w Toronto, mistrz wagi średniej Michael Bisping i Georges St-Pierre wzięli udział w konferencji prasowej, aby promować swoją walkę na gali UFC 217.
Tradycyjnie pod koniec konferencji prezydent UFC Dana White zaprosił obydwu zawodników na środek sceny, aby stanęli twarzą w twarz. Nie trzeba było długo czekać na jakąkolwiek akcję, ponieważ Bisping rozpoczął kolejną potyczkę słowną z St-Pierrem i sprowokował Kanadyjczyka dotykając palcem jego twarzy na co Rush nie był mu dłużny i odepchnął go. Gdyby nie stojący między nimi White zapewne doszłoby do przepychanki.
To jeszcze nie koniec, ponieważ po zakończonej konferencji obaj zawodnicy spotkali się ponownie za kulisami w Hockey Hall of Fame i po raz kolejny doszło między nimi do awantury w której ani Bisping ani St-Pierre nie przebierali w słowach, a inne osoby musiały ich rozdzielać, „by nie złapali się za łby” jak mówi powiedzenie.
Bisping to prawdziwy angielski bufon! Po wygranej z Hendo i po zdobyciu pasa to powinien totka skreślić. Zresztą, w wygranej z Silva gong uratował mu dupsko. Teraz ma walkę z Gsp naturalnie mniejszym zawodnikiem, który jest nie najmocniejszy psychicznie, no a bisping próbuje to wykorzystać. Mam wielką nadzieję że GSP to wygra i skończy ten cyrk. Ja nie wiem czy mi się wydaję, czy większość buraków w UFC chcąc dorobić próbuje naśladować McGregora.
Ależ mnie drażni ten Bisping. Nie jestem fanem GSP ale mam nadzieję, że go odpowiednio przydusi.
Skończony idiota z tego yebanego angola.
Licze ze GSP zakończy jego karierę.