Reprezentant Arrachionu Olsztyn, Mateusz Żukowski (1-0) wygrał w walce wieczoru gali Grappler Night w Mińsku Mazowieckim z Rafałem Sępkowskim (0-1) z S4 Fight&Cross Warszawa. W wywiadzie udzielonym nam po gali zawodnik z Mikołajek w zabawny sposób odpowiadał na nasze pytania, więc oczywiście zapraszamy do lektury.
Fight24.pl: Mateusz gratuluję wygranej. Walczyłeś dwa tygodnie wcześniej na Ząbki Fight Night. Jak ocenisz obydwie gale?
Mateusz Żukowski: Gala w Mińsku Mazowieckim bardzo mi się podobała, była po prostu dobrze zorganizowana. Jestem pewny, że fani zgromadzeni na hali w Mińsku nie mogli narzekać na brak emocji, gdyż walki były naprawdę ciekawe i cały czas coś się w nich działo. Miło było dostać szansę stoczenia pojedynku na tej gali, tym bardziej w walce wieczoru. To było dla mnie wielkie wyróżnienie, za co jestem wdzięczny organizatorom. Jeśli chodzi o galę w Ząbkach, to również stała ona na wysokim poziomie, było wielkie show i naprawdę ciężko jest mi wskazać, które z tych wydarzeń było lepsze.
F24: Czy status walki wieczoru jakoś wpłynął na Ciebie?
MŻ: Jak już wspomniałem było mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił i uznał, że zasługuję na walkę wieczoru. Oczywiście tym kimś byli organizatorzy całego przedsięwzięcia: Marcin i Ewelina Frankiewiczowie. Czy bardziej się stresowałem? Stres jest zawsze, ale tym razem nie ciążyła na mnie jakaś dodatkowa presja. Zawsze stresuję się przed swoimi walkami, to całkowicie normalne. W końcu nie wychodzimy do klatki, a w tym przypadku do klatkoringu, by prawić sobie komplementy, tylko walczyć. Robimy to, co robimy i każdy zdaje sobie sprawę, że może dostać po głowie i coś złego może się stać, ryzyko zawodowe, które wytwarza wspomniany stres. Jednak jak wiadomo, przyjemności kosztują. (śmiech)
F24: Po raz pierwszy walczyłeś w klatkoringu. Jak oceniasz tą arenę, czy jest różnica między klatką, lub ringiem i czy w pełni udało się zrealizować plan na walkę z Rafałem Sępkowskim?
MŻ: Będę szczery. Nie ma dla mnie absolutnie żadnej różnicy, czy walczę w klatce, ringu czy w klatkoringu. W każdej arenie zmagań wychodzi się po to samo i nie ma się co przejmować rodzajem pola walki. Do walki z Rafałem Sępkowskim podchodziłem z zupełnie otwartą głową. Nie wiedziałem czego się spodziewać, więc niczego nie planowałem. Pozwoliłem, by walka sama się potoczyła. Widząc narożnik Rafała spodziewałem się, że będzie szukał rozwiązania w parterze, przez co ucieszyłem się, że udało się skończyć walkę właśnie w tej płaszczyźnie.
F24: Jak przebiegał okres przygotowawczy do tej walki?
MŻ: Po walce z Mariuszem Niziołkiem na gali Zabki Fight Night, gdzie mieliśmy przyjemność rozmawiać po raz pierwszy zrobiłem sobie chwilę przerwy. Później ruszyłem dalej w tango i pojawiłem się na sali treningowej w Terlik Team Mikołajki. Odwiedzałem również olsztyński Arrachion oraz klub Alliance w Piszu, gdzie treningi prowadzi Pan Robert Faryj. Walczyłem wcześniej w Kickboxingu, teraz walczyłem w MMA i powiem, że zawsze lepiej jest dostać mniejszą rękawicą. (śmiech)
F24: Jakie są Twoje najbliższe plany startowe?
MŻ: Teraz planuję wziąć udział w amatorskich zawodach MMA organizowanych w Olsztynie. Jest jednak mały problem. Strasznie się najadłem w swoje urodziny, które miałem kilka dni po gali i muszę wszystko przetrawić. (śmiech) Potem ruszam pełną parą na treningi i przygotowuje się do kolejnych walk.
Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować wszystkim, bez których nie udałoby mi się wygrać tej walki. Wielkie dzięki dla Konrada Dziczka i leszka Przybysza za wsparcie wyprawy na galę oraz cenne rady z narożnika. Podziękowania należą się również chłopakom z klubów: Terlik Team Mikołajki, Alliance Team Pisz oraz Arrachion MMA Olsztyn. Dziękuję trenerom: Pawłowi Derlaczowi, Szymonowi Bońkowskiemu, Robertowi Faryjowi i Markowi Terlikowi za cenne wskazówki podczas treningów. Wielkie dzięki dla pensjonatu Fregata Mikołajki, Wioski Żeglarskiej Mikołajki, Galindii- Refugia oraz flosek.pl za wsparcie finansowe. Dziękuję również redakcji Fight24.pl oraz wszystkim czytelnikom, którzy przeczytali wywiad do końca. Pozdrawiam.