Mateusz Gamrot nie przestaje imponować w swoich kolejnych walkach w Oktagonie i po szybkim zwycięstwie nad Jeremym Stephensem celuje w wyższą półkę dywizji lekkiej UFC.
Mateusz Gamrot (19-1 MMA, 2-1 UFC) potrzebował zaledwie 65 sekund, aby poddać weterana Jeremy’ego Stephensa kimurą na sobotniej gali UFC on ESPN 26 i teraz były dwukrotny mistrz KSW jest gotowy na kolejny krok w rywalizacji.
„Jeremy to legenda i weteran UFC” – powiedział Gamrot na konferencji prasowej po gali UFC on ESPN 26. „Dla mnie to była walka nr 3. Moja ostatnia walka to była rozgrzewka, teraz potrzebuję naprawdę dobrego testu i naprawdę trudnego sprawdzianu. Ale walka z Jeremym była dużą szansą, bo myślę, że to dla mnie duży skok do przodu i teraz zasługuję na kogoś z Top 15. Jestem gotowy.
Dywizja lekka jest pełna trudnych przeciwników, ale ja jestem gotowy na każdego z nich. Dajcie mi ich, a pokażę wam na co mnie stać.
Kiedy Jeremy walczył z Yairem Rodriguezem, Zabitem (Magomedsharipovem), Renato Moicano, Frankie Edgarem, Renanem Barao, Maxem Hollowayem, Charlesem Oliveirą – kiedy Jeremy walczył z tymi gośćmi, potrzebowali trzech rund na wygrane przez decyzję. Ja potrzebowałem tylko jednej minuty i poddałem tego gościa. Będę mistrzem w przyszłości, na pewno, ale dajcie mi czas i dajcie mi szansę, a zrobimy to.”
Od walki w której został wypunktowany przez Gurama Kutateladze w swoim debiucie w UFC w październiku 2020 roku, Gamrot zgarnął trzy bonusy – za „Walkę wieczoru” z Kutateladze i „Występy wieczoru” kończąc przez nokaut Scotta Holtzmana i przez poddanie Stephensa. Tym samym „Gamer” prezentuje potencjał, który wielu fanów widziało w nim podczas kariery w KSW.