Brazylijczyk nie zgadza się z przerwaniem ostatniej walki.
W walce wieczoru sobotniej gali UFC Marlon Moraes (23-7-1, 5-3 w UFC, #1 w rankingu UFC) został znokautowany przez Cory’ego Sandhagena (13-2, 6-1 w UFC, #4 w rankingu UFC). Na początku drugiej rundy Amerykanin posłał rywala na deski dobrą obrotówką a następnie ruszył z ciosami. Sędzia Marc Goddard, widząc brak obrony ze strony Marlona zdecydował o przerwaniu pojedynku.
Sam zawodnik po gali uważał, że dobrze rozpoczął to starcie a interwencja sędziego była przedwczesna.
Myślę, że pierwsza runda była bardzo dobra, ale myślę, że ją wygrałem. Wtedy zaczęła się druga i nie wiem, złapał mnie tym kopnięciem, które zakrwawiło mi oko.
Prawdopodobnie przerwanie było zbyt wczesne. Myślę, że byłem w stanie walczyć dalej, ale sędzia to przerwał. Nie miałem wystarczająco czasu by wstać.
Pomimo tego Moraes nie ma zamiaru szukać wymówek.
Zostałem złapany. Szło mi dobrze w pierwszej rundzie, to była dobra walka. Byłem podekscytowany tym starciem, wiedziałem że z pewnością damy najlepszą walkę wieczoru, ale niestety zostałem trafiony. Ja trafiłem wielu gości wcześniej, ale to nie był mój dzień.