Zgodnie z oczekiwaniami, jeden z najbardziej rozpoznawalnych uczestników dziesiątego TUFa, Marcus „Big Baby” Jones (4-2), zakończył swoją zawodową przygodę z MMA. Powodem decyzji były naciski rodziny, która – jak mówił sam zawodnik – nie mogła znieść oglądania jego porażek w tak brutalnym sporcie. Marcus informował o swoich planach już przed walką z Mattem Mitrione (1-0) na TUF 10 Finale.
Jones po zwycięstwach nad Mike’em Wesselem i Darillem Schoonoverem doszedł do półfinału firmowego show UFC, w którym przegrał z Brendanem Schaubem przez nokaut w drugiej rundzie. Żadna z jego zawodowych walk nie trwała pełnych trzech rund: aż 5 z 6 pojedynków kończyło się przez (T)KO.
Nom niestety rodzina jest chyba najwazniejsza- i nie dziwie sie ze zawodnik zrezygnował- bo ona jest najwieksza motywacja, ale tez przez nia najłatwiej zwątpic w swoje mozliwosci i zrezygnowac z tego sportu
nie chciałbym miec takiej rodziny.. no chyba, ze nie kochal MMA
przede wszystkim to nie był nigdy żaden zawodnik tylko leszcz który chciał być na czasie i bić się w mma, jako sportowiec myślał że przyjdzie mu to łatwo ale mało kto zaczynając w tym wieku może coś osiągnąć no chyba że Hopkins w boksie
Nie mzona tak od razu gościa jechac- licza sie przede wszystkim checi- nie kazdy moze zostac mistrzem- ale kazdy moze probowac
I dobrze, typ mial nierowno pod sufitem i jedynie cieszy fakt ze Matt zafundowal mu KO.
moim zdaniem najbardziej sympatyczny koleś w tym sezonie. A warunki fizyczne…każdy widzi. Szkoda, że nie zaczął jakieś 10-kilkanaście lat temu, może by coś osiągnął