(foto: mmamania.com)
„Zawsze jestem tym mniejszym i nigdy nie jestem faworytem. Prawdę mówiąc to podoba mi się fakt, że ostatnio w żadnej walce nie jestem faworytem. Podoba to się także moim fanom. Nieważne czy stawki są 10 do 1. Zobaczcie tylko co zrobiłem z Mikem Brownem… Jeśli porównują Aldo do Andersona Silvy, to mnie powinni porównywać do Fedora. Tak, jeśli on jest Andersonem Silvą, to ja na pewno jestem Fedorem… nie widzę żadnych problemów i przeszkód. Wiem co on będzie chciał zrobić. Będzie dużo będzie próbował atakować kolanami, będzie kopał, kopał w nogi, będą wysokie kopnięcia, niskie. Wiem, że to będzie próbował zrobić. Ja mam tylko jeden plan, zdobyć pas. To wszystko.”
Tak wypowiada się przed, definitywnie, najtrudniejszą walką w swojej karierze Manny Gamburyan. Widocznie Mannyemu pasuje fakt, iż w większości walk nie jest faworytem. Zapewne chodzi tu o to, że w przypadku wygranej Manny zaskakuje wielu ludzi i tym samym zdobywa sobie nowych fanów. Jednakże, czy tym razem pewność siebie Gamburyana wystarczy by zszokować cały świat i pokonać jednego z najlepszych fighterów pound-for-pound? Dowiemy się tego już wkrótce, bo 30 września, podczas gali WEC 51.
on nie ma zadnych argumentow do tego zeby poczekac aldo, mysle ze to bedzie ostatnia walka aldo w wec i teraz pora na rozpierdol w ufc 🙂
Chyba jeszcze za wcześnie na UFC, oczywiście nie chodzi tu o brak umiejętności. Gdzieś było mówione, że za jakiś rok lub dwa Aldo będzie celował w zmianę kategorii wagowej na wyższą, ale raczej nie prędzej.