Na gali Phetchbuncha Stadium w Tajlandii, 20 grudnia w walce wieczoru walczył polski zawodnik Rafał „WALECZNE SERCE” Petertil (26-3-0) z klubu Gym-Fight Wrocław. Jego oponentem była gwiazda Muay Thai, miejscowy zawodnik Mongkorntong. Pojedynek ten został zakontraktowany na dystansie pięciu rund po trzy minuty każda na zasadach pełnokontaktowego Muay Thai w kategorii wagowej do 81 kg. Zwycięzcą tego pojedynku przez RSC w czwartej rundzie został, weteran gal ANGELS of FIRE, legenda polskiego K-1 (Zawodowy Mistrz Świata federacji WKA na zasadach K-1 oraz czterokrotny Mistrz Polski w kick – boxingu oraz K-1) Rafał Petertil.
Decyzję o wyjeździe do Tajlandii i konfrontacji na ringu z tajskimi mistrzami Rafał podjął bezpośrednio po przegranym pojedynku 29 maja w Płocku na gali Angeles of Fire VII – Support for Haiti z siedmiokrotnym mistrzem świata Dmitry „Shok” Shakutą z białoruskiego Mińska. Kiedy Petertil znalazł się już w Tajlandii zwrócił się o współpracę i pomoc w treningach do legendarnego zawodnika Muay Thai, który na swoim koncie ma ponad 400 stoczonych walk – Nokweeda. Rafał, który zawsze jest profesjonalistą i z wielkim zaangażowaniem realizuje wszystkie zobowiązania, do tej walki wyszedł wyjątków skoncentrowany. Petertil, który bardzo długo nie mógł zapomnieć przegranego pojedynku z Shakutą i zastanawiał się czy już nie czas, aby zakończyć karierę sportową przyjechał do Tajlandii, kolebki Muay Thai, aby w bezpośredniej konfrontacji z tajskimi mistrzami poszukać odpowiedzi, – kto jest najlepszy na świecie w kategorii 81 kg. Walka wieczoru zgromadziła komplet publiczności a dużą jej część stanowili fani sportów walki z Europy i USA, którzy od pierwszego momentu pojawienia się w ringu Petertila gorąco mu dopingowali. Początek pierwszej rundy to zdecydowane ataki Rafała, głównie kopnięcia, te jednak nie docierały celu, ponieważ Taj sprytnie ich unikał a sam starał się zadawać mocne niskie kopnięcia – low kicki. Po rundzie pierwszej było już wiadome, że w tym pojedynku nie będzie konieczne, aby o werdykcie mieli decydować sędziowie! Wiedział to też polski zawodnik, że piekielnie trudno będzie mu wygrać z Tajem na punkty i w drugiej rundzie zmienił całkowicie swoją taktykę. Rafał zaprzestał używać technik nożny i skoncentrował się głównie na technikach bokserskich. Ta strategia przyniosła wymierny efekt Polakowi, który po kapitalnej kombinacji posłał prawym prostym Taja na deski. Po liczeniu Mongkorntong, niczym ranne zwierze rzucił się desperacko na Rafała i zaczęła się wojna w ringu, która bezustannie trwała do 4 rundy. Straty były po obu stronach. Taj walczył ze złamanym nosem a Rafał z paskudnym rozcięciem głowy, z którego chyba cudem udało się zatamować krwawienie. Po kolejnych celnych ciosach Rafała w złamany nos Taja, sędzia w czwartej rundzie przerwał pojedynek ogłaszając zwycięstwo Polaka.
Tajska publiczność zamilkła i z niedowierzaniem patrzyła w stronę ringu jak zgasła ich gwiazda. Prawdopodobnie mało, kto wiedział przed tą walką, że przydomek „ Waleczne Serce” Rafał zdobył na ringu w walkach, w których z góry był skazywany na porażkę. Przecież to nie, kto inny tylko Petertil, który ważąc 80 kg walczył dwa razy w Polsce w turnieju na zasadach K-1 w kategorii wagowej + 95kg, w których to turniejach walczyli najlepsi w kraju zawodnicy wagi ciężkiej. W 2004 r., na gali w hali Orbita – Wrocław w drodze do finału pokonał ponad stu kilogramowego Marcina Różalskiego.
Wygrana Rafała „WALECZNE SERCE” Petertila wzbudziła wiele radości wśród europejskiej i amerykańskiej publiczności, ponieważ większość z nich postawiła pieniądze na wygraną Polaka. Dlatego Rafał pomimo braku kibiców z Polski, odebrał po walce wiele gratulacji i podziękowań.
bardzo ładnie 🙂
To białe na ringu to zęby?:P
Ale tam wszystko wygląda syfiaście..
To białe na ringu to zęby?