„Zdecydowanie ja. Jestem dumnym Meksykańskim zawodnikiem. Ktokolwiek wejdzie ze mną do ringu zostanie zniszczony. Gość musiałby mnie zabić. Myślę, że jest świetnym zawodnikiem, jest najlepszy. Może i nie wyglądam jak on, ale bardziej liczy się serce i duch walki, które posiadam.”
– Tak mówi pretendent do tytułu mistrzowskiego wagi ciężkiej UFC Cain Velasquez. Ponieważ generalnie uważa się, że „Las Emperor” nigdy nie przęstąpi progu Octagonu, można sobie pospekulować że w razie, gdyby jednak się tam znalazł, to znalazło by się wielu, którzy chcieli by go zdetronizować (zakładając, że Brett Rogers nie pokona go 7 listopada). Czy Velasquez faktycznie miałby szansę? Czy Rosjanin to jednak za wysokie progi na jego nogi?
Haha o Fedorze myśli ;d Zobaczymy czy przejdzie Bena
hahahah :)) !!pozdro dla krystiana brzeziaka!!!
K…wa, nie macie już o czym pisać. Ostatnio bawiliśmy się dyskutując kto by wygrał w pojedynku Fedor – Spider i ok, fajnie było, rzeczowo, pogadaliśmy sobie o tym hipotetycznym starciu. Ale bez przesady, jutro napiszecie że Lesnar twierdzi że Fedora pokona, pojutrze że Machida, a za tydzień że Kimbo Slice (sic!).
no wkurzające to troszkę:)
Zamiast takich glupot moglibyscie napisac ze Krzysiek Kulak walczyl w Finlandii :/ i dac jakies info.
Cain nie ma takiej siły ciosu jak Fiodor. Musieli by go znosić z ringu…
nie ma szans do Fedora to mu jeszcze w hoy brakuje 😉
gdybanie..
nie wiem po co takie gdybanie kazdy mowi ze by go pokonal a nikomu jeszcze sie to nie udalo 🙂
Lesnar i Machida to akurat mogliby coś takiego na serio powiedzieć, ale Velasquez jeszcze zdecydowanie nie.