Krajobraz po bitwie – UFC on FOX 12: Lawler vs. Brown 7#

 

Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?

Bezwzględnie należy wyróżnić bohaterów walki wieczoru, Robbiego Lawlera i Matta Browna. Stoczyli oni emocjonujący, wyniszczający bój na dystansie 25 minut. Tym samym Lawler przypieczętował swój status pierwszego pretendenta do mistrzowskiego pasa wagi półśredniej. Swoją drogą dla Johny’ego Hendricksa walka z Robbiem będzie drugą z rzędu podczas, gdy Ruthless w między czasie pokonał Jake’a Ellenbergera i Matta Browna. Tego drugiego również należy pochwalić za wczorajszy występ. Nie udało mu się przedłużyć i tak już imponującej passy zwycięstw ale skazywany na szybki nokaut Brown pokazał, że umie walczyć i nie przypadkowo jest sklasyfikowany tak wysoko. Na chwilę obecną ciężko powiedzieć z kim kolejny pojedynek powinien stoczyć Niesmiertelny, zapewne będzie to ktoś z TOP15 dywizji.

Niesamowity występ odnotował wczoraj Anthony Johnson który w 44 sekundy w proch i pył rozbił młodszego z braci Nogueira. Amerykańskie media chciałyby go zobaczyć w konfrontacji z Gloverem Teixeirą. Myślę, że to dobry pomysł. W przypadku wygranej możliwe, iż kolejnym przystankiem Anthony’ego będzie walka o pas.

Dobry występ zaliczył także Dennis Bermudez. Amerykanin od początku walki z Clayem Guidą w pełni kontrolował to co się dzieje w oktagonie. Uderzał więcej i celniej, bronił sprowadzeń a sam obalał rywala. Ani przez sekundę pojedynku nie był zagrożony. Wygrana z Guidą przedłużyła do 7 jego passę zwycięstw. Najwyższa pora na przeciwnika z górnych stanów dywizji. Bermudez vs. McGregor/Poirier? Jak najbardziej za.

Zadowolony ze swojej walki jest też Bobby Green. Przeżywający ostatnimi czasy spore problemy osobiste, Kalifornijczyk zastąpił kontuzjowanego Michaela Johnsona i pokonał Josha Thomsona głównie dzięki swoim stójkowych umiejętnościom. Jest to dla niego już czwarta wygrana w UFC. Zwycięstwo nad tak wysoko notowanym rywalem na pewno będzie skutkować awansem do TOP10 rankingu wagi lekkiej.

Jorge Masvidal jak zawsze miał problemy na początku. Jest udziałowcem chyba najdziwniejszej sytuacji na gali. Po piekielnie mocnym prawym Jorge padł na matę jak kłoda po czym… moment później wstał jak gdyby nigdy nic i w II oraz III rundzie metodycznie rozbijał spychanego do defensywy Darona czym zapewnił sobie zwycięstwo na kartach sędziów. Dywizja lekka na niedobór zawodników nie cierpi. Myślę, że zorganizowanie walki Masvidal vs. Johnson byłoby dobrym posunięciem.

Absolutną dominację w pojedynku z Kylem Kingsburym zaprezentował Patrick Cummins. Durkin bez najmniejszych kłopotów obalał rywala i kontrolował pojedynek w parterze. Wysoko w UFC na pewno nie zajdzie ale bardzo możliwe, że stoczy jeszcze kilka pojedynków w najlepszej organizacji MMA na świecie.

Uznawany za jednego z największych prospektów, Brian Ortega znakomicie zaprezentował się w swoim debiucie. Z dziecinną wręcz łatwości obalił Michaela De La Torre (z czym ogromne problemy miał Mark Bocek), zdobył jego plecy i zakończył walkę przez duszenie. Całość trwała niecałe 100 sekund. Brian ma dopiero 23 lata i wszystko przed nim.

Listę pozytywnie wyróżnionych zawodników zamyka Joanna Jędrzejczyk. Polka bez większych problemów rozprawiła się z Julianą Limą. Brazylijka najgroźniejsza była w I rundzie w której ponad połowę czasu spędziła na próbach sprowadzeniu Polki do parteru. Joanna się obroniła a gdy walka wróciła do stójki pokazała kto w tej walce jest lepszy.

Zadowolonym ze swojego występu, a tym bardziej wyniku, nie jest Josh Thomson. The Punk chyba zapomniał o tym jakimi zapasami dysponuje i przez niemal całe 15 minut wymieniał uprzejmości w stójce z Bobbym Greenem. Gdyby przenosił walkę do parteru pojedynek zapewne wyglądałby znacznie inaczej.

Na pewno inaczej walkę planował Clay Guida. Carpenter w żadnym aspekcie nie potrafił przeciwstawić się znakomicie przygotowanemu Dennisowi Bermudezowi. Sytuacja Claya w UFC nie jest najlepsza (2-4 w ostatnich 6 walkach) ale też nie tragiczna.

Nie tak swój powrót po 1,5 rocznej przerwie widział Antonio Rogerio Nogueira. Brazylijczyk przed walką mówił o tym jak dobrze jest przygotowany i co potencjalnie mu da wygrana nad Johnsonem. Czar prysł bardzo szybko, bo już po niecałej minucie Rogerio  nie miał ochoty na dalszą walkę. Zasadnym jest zapytać o to co dalej z karierą Antonio, wszak ma już 38 lat i wiele kontuzji za sobą.

Katastrofalny występ zaliczył wczoraj Kyle Kingsbury. Wracający po 2-letnim rozbracie z oktagonem zawodnik został absolutnie zdominowany i rozbity przez Patricka Cumminsa. W takiej sytuacji trudno było o inną decyzję niż zakończenie kariery.

Pojedynek Tiago dos Santosa z Akbarhem Arreolą to przykład jak nie powinny wyglądać walki w takiej organizacji jak UFC. Obaj zawodnicy nie wykazali żadnych chęci do wygrania pojedynku o dążeniu do skończenia przed czasem już nawet nie wspominając. Poza kopnięciami które można zliczyć na palcach obu rąk w walce nie wydarzyło się absolutnie nic wartego uwagi.

3 thoughts on “Krajobraz po bitwie – UFC on FOX 12: Lawler vs. Brown 7#

  1. Haha A ja wiedziałem, zę Johnson jak się pozbiera z masą, to bedzie jak maszyna. Widzę go z Jonesem w równej walce, bo zapewne wnosi ponad 100kg w dniu walki i jego ciosy ważą odpowiednio. Lil Nog już to wie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *