Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Stephen Thompson bardzo dobrze zaprezentował się w konfrontacji z zawsze groźnym Rorym MacDonaldem. Wonderboy po raz kolejny zaprezentował cierpliwość i stójkę na niesamowitym technicznie poziomie a dodatkowo pokazał się jako niezwykle mocny kondycyjnie zawodnik. Jeśli ktoś po wygranej Amerykanina z Johnym Hendricksem miał wątpliwości co do tego czy należy mu się titleshot, teraz takich rozterek nie powinien mieć. Wygrana z numerem jeden rankingu wagi półśredniej to siódme z rzędu zwycięstwo Thompsona, teraz Wonderboy powinien zmierzyć się z wygranym walki wieczoru UFC 201: Robbie Lawler vs. Tyron Woodley.
Donald Cerrone nie zwalnia tempa, Kowboj w sobotę dopisał do swojego rekordu siedemnaste – a zarazem jedenaste przed czasem – zwycięstwo pod szyldem organizacji UFC. Amerykanin nie dał żadnych szans Patrickowi Cote dominując w każdej płaszczyźnie walki, nie pozwalając Kanadyjczykowi na stworzenie większego zagrożenia i fundując mu pierwszą w karierze przegraną po ciosach. Wygrane przed czasem z Alexem Oliveirą i Patrickiem Cote sprawiają, że pora na większe wyzwanie dla Donalda w kategorii półśredniej, może pora na pojedynek z Neilem Magnym lub Rickiem Storym?
Jedynym powodem, przez który walka Steve’a Bosse z Seanem O’Connellem znajdowała się tak wysoko w karcie walk był agresywny styl walki obu zawodników. Półciężcy nie zawiedli, szybko ruszyli do wymiany uderzeń, sporo ciosów doszło celu, ale ani jeden ani drugi nie myśleli o tym by odpuścić. Ostatecznie walka zakończyła się decyzją na korzyść Kanadyjczyka a po gali obaj zawodnicy zostali nagrodzeni bonusem za najlepszą walkę gali.
Olivier Aubin-Mercier udanie powrócił do zwycięstw odklepując Thibaulta Goutiego. Pod względem grapplingu Kanadyjczyk całkowicie zdominował swojego rywala jednak w płaszczyźnie kickbokserskiej miał problemy z Francuzem i przyjął kilka mocnych uderzeń. Mimo to kontynuował realizację swojej taktyki i poddał rywala duszeniem zza pleców w III rundzie. W kolejnej walce Olivier mógłby zmierzyć się z wygranym walki: John Makdessi vs. Mehdi Maghdad.
Podczas UFC Fight Night 89 Joanne Calderwood zaliczyła swój najlepszy występ w UFC. Szkotka zdemolowała faworyzowaną Valerie Letourneau i dopisała do swojego rekordu trzecią wygraną w największej organizacji MMA na świecie. Miejmy nadzieję, że nie jest to tylko jedna jaskółka, ale większe przebudzenie zawodniczki, z którą wiązano duże nadzieje gdy przechodziła z Invicty do UFC. W kolejnym boju Joanne mogłaby zawalczyć z Tecią Torres lub Jessicą Andrade.
Słowa uznania należy skierować w stronę Krzysztofa Jotki, który w sobotę niespodziewanie i szybko rozbił Tamdana McCrory’ego. Polak od pierwszej sekundy był dużo bardziej mobilny, więcej się poruszał i ewidentnie szukał swojej szansy do ataku, znalazł ją jeszcze przed upływem minuty posyłając Amerykanina do snu mocnym lewym. Dla 26-latka z Elbląga jest to czwarta z rzędu i ogólnie piąta wygrana w UFC co sprawia, że Krzysztof stoi u bram TOP15 wagi średniej UFC. W kolejnej walce jutro mógłby zmierzyć się z Rafaelem Natalem lub Derekiem Brunsonem jeśli Amerykanin w miarę szybko zaleczy kontuzję, która wyeliminowała go z walki przeciwko Gegardowi Mousasiemu.
Pokonując Chrisa Beala Joe Soto uratował swój kontrakt z UFC, ponieważ przed tym pojedynkiem, po trzech przegranych z rzędu, Amerykanin był bardzo bliski zwolnienia z UFC. Co prawda pojedynek od początku nie przebiegał po myśli Amerykanina, ale ostatecznie po walce to jego ręka powędrowała ku górze.
Dla Rory’ego MacDonalda porażka z rąk Stephena Thompsona to druga przegrana z rzędu i powód znacznego oddalenia od walki o pas. W sobotę Kanadyjczyk nie potrafił znaleźć sposobu na precyzyjną stójkę i czucie dystansu w wykonaniu Stephena Thompsona w efekcie czego przegrał na kartach wszystkich sędziów. Dwie przegrane z rzędu, sporo przyjętych uderzeń i powracające kontuzje nosa sprawiają, że Rory w najbliższym czasie nie zawalczy ze ścisłą czołówką kategorii półśredniej. W kolejnym boju Red King mógłby zawalczyć z Dong Hyun Kimem lub kimś klasy Seana Stricklanda.
Gdy Thibault Gouti zasilał szeregi zawodników UFC wiązano z nim jakieś nadzieje jednak dwie przegrane z rzędu przed czasem na pewno mocno osłabiły rozpęd kariery Francuza. Jeśli teraz nie zostanie zwolniony to w kolejnym pojedynku zawalczy o utrzymanie kontraktu z największą organizacją MMA na świecie.
Walki z Maryną Moroz i Joanną Jędrzejczyk pokazały, że Valerie Letourneau jest liczącą się postacią w dywizji jednak sobotni pojedynek z Joanne Calderwood szedł kompletnie nie po myśli Amerykanki. 33-latka nie potrafiła poradzić sobie z uderzaną ofensywą JoJo a dodatkowo walczyła z wadliwym strojem. Pojedynek skończyła kompletnie rozbita na deskach oktagonu. Dla Valerie to druga przegrana z rzędu jednak jest mało prawdopodobne by została teraz zwolniona z organizacji.
Chris Beal świetnie rozpoczął przygodę z UFC – od bardzo efektownego nokautu w starciu z Patrickiem Williamsem a także wypunktowania Tatekiego Matsudy. Jednak później było już tylko gorzej, Amerykanin na punktu przegrywał pojedynki z Neilem Seerym i Chrisem Keladesem a w sobotę został poddany przez Joe Soto. The Real Deal teraz najprawdopodobniej pożegna się z organizacją.
Wielki powrót Tamdana McCrory’ego do walk zakończył się w sobotę po przegranej z rąk Krzysztofa Jotki. Po trzech z rzędu efektownych wygranych The Barn Cat został szybko znokautowany przez Polaka a tym samym jego marzenia o TOP15 wagi średniej mocno odsunęły się w czasie.
A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?
Super występ Jotki. Czekam na jego walkę z kimś z końca rankingu 🙂