Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Wczorajsza gala pierwotnie miała być eventem numerowanym (UFC 196) jednak wypadnięcie z niej walki o pas kategorii ciężkiej sprawiło, że „zdegradowano” ją do poziomu UFC Fight Night. Była to bardzo trafna decyzja, ponieważ nawet z walką o tytuł w królewskiej kategorii gala ta byłaby bardzo słabym eventem jak na transmitowany w systemie PPV. Większość walk nie przyniosła emocji a te warte uwagi można przeliczyć na palcach jednej ręki. Komu należy się pochwała za wczorajszy występ?
Zdecydowanie największym wygranym UFC Fight Night 82 został Stephen Thompson. Skreślany przez wielu Wonderboy wyszedł do walki z faworyzowanym Hendricksem bez żadnego respektu, już w drugiej minucie pojedynku rozkręcił się na dobre punktując różnymi kopnięciami i szybki seriami ciosów. Johny nie radził sobie z kontrolą dystansu w wykonaniu Thompsona i ostatecznie padł w czwartej minucie walki. Dla Stephena to najcenniejsza wygrana w karierze i szóste zwycięstwo z rzędu co stawia go bardzo wysoko w rywalizacji o titleshota dywizji -77kg. W obliczu niepewnych postaw Carlosa Condita i Tyrona Woodleya w kolejnym boju Wonderboy mógłby zawalczyć z Robbiem Lawlerem.
Ovince Saint Preux zrobił to co do niego należało jeśli chciał pozostać w szerokiej czołówce kategorii półciężkiej. Amerykanin miał problem z rywalem tylko w pierwszych minutach walki gdy Feijao dobrze się poruszał i atakował potężnymi niskimi kopnięciami, później pojedynek przerodził się w teatr jednego aktora – OSP zdobywał sprowadzenia a w parterze do pracy zaprzęgał mocne g’n’p. W kolejnej walce Ovince mógłby zmierzyć się z Jimim Manuwą.
Joseph Benavidez pokonał na punkty Zacha Makovsky’ego, ale styl w jakim tego dokonał (i jego ostatnie walki także) potwierdza, że zawodnik Team Alpha Male w obecnej dyspozycji nie ma żadnych szans w potencjalnym, kolejnym starciu z Demetriousem Johnsonem. Benavidez dzięki swojej stójce pokonał Zacha i pozostaje w czołówce rankingu kategorii muszej jednak o walce o pas póki co może tylko marzyć, jest skazany na dalsze walki z niżej klasyfikowanymi przeciwnikami. W kolejnym boju mógłby zawalczyć z Wilsonem Reisem lub Kyojim Horiguchim.
Misha Cirkunov odniósł kolejne – i zdaje się, że łatwe – zwycięstwo w klatce największej organizacji MMA na świecie. Łotysz nie miał absolutnie żadnych problemów w starciu z Alexem Nicholsonem, terroryzował rywala uderzeniami w stójce, obaleniami i grą parterową. 28-latek zakończył pojedynek dźwignią na kark przy okazji uszkadzającym oponentowi szczękę. W kolejnej walce Cirkunov mógłby zmierzyć się z Nikitą Krylovem lub Francimarem Barroso.
Mike Pyle dołączył do nielicznego grona zawodników, którzy zaliczyli wygrane w UFC w wieku ponad 40 lat. Quicksand co prawda początkowo przegrywał starcie z o 12 lat młodszym Seanem Spencerem jednak na przestrzeni 14 minut walki zdołał kilka razy naruszyć rywala. W ostatniej minucie pojedynku Pyle trafił obrotowym łokciem, po którym nastąpiła egzekucja pod siatką i w efekcie wygrana Mike’a przez TKO.
Derrick Lewis nie pozwolił dojść Damianowi Grabowskiemu do słowa i skończył go ciosami w parterze już w trzeciej minucie walki. Na początku walki Amerykanin udanie obronił się przed próbą sprowadzenia ze strony Polaka i położył go na plecach a następnie atakował ciosami z góry do momentu, w którym do akcji wkroczył sędzia przerywając pojedynek. Dla Czarnej Bestii jest to druga z rzędu i ogólnie piąta wygrana w UFC przez nokaut. W najbliższym czasie nie musi on obawiać się zwolnienia, w kolejnym boju mógłby zawalczyć z Royem Nelsonem.
Justin Scoggins sprawił niespodziankę swoim bardzo dobrym występem w walce przeciwko Rayowi Borgowi. Skywalker dobrą kontrolą dystansu, kopnięciami i obronami prób sprowadzeń kompletnie wyłączył najmocniejsze strony rywala i zasłużenie zwyciężył na kartach sędziów. W kolejnej walce mógłby zmierzyć się z Louisem Smolką.
Roy Nelson i Josh Burkman wygrali swoje walki odpowiednio z Jaredem Rosholtem i K.J. Noonsem. Co ich łączy? Bardzo słaby styl w jakim dopisali do swoich rekordów kolejne wygrane. Big Country przez 15 minut toczył powolny stójkowy bój ze znanym z zapaśniczych zapędów rywalem, z kolei Burkman wygrywając walkę w stójce sam szukał problemów męcząc się z próbami obaleń i przyjmując podczas nich sporo ciosów.
Dla Johny’ego Hendricksa pojedynek z Stephenem Thompsonem miał być kolejnym przystankiem przed walką o pas. Okazało się jednak, że Wonderboy był dla Bigg Rigga przeszkodą nie do przejścia, Stephen znakomicie kontrolował dystans i kuł rywala kopnięciami oraz szybkimi seriami ciosów a w czwartej minucie walki znokautował Hendricksa. Przegrana ze Stephenem na jakiś czas oddala Johny’ego od myśli o walce o pas, w tej sytuacji ciężko typować kolejnego rywala dla Hendricksa, może być nim np. wysoko notowany Tyron Woodley lub ktoś z niższej pozycji (np. Tarec Saffiedine).
Rafael Cavalcante zaliczył kolejny słaby bój. Feijao, poza niskimi kopnięciami na początku walki, nie miał absolutnie żadnego planu na zatrzymanie Ovince’a Saint Preuxa. Brazylijczyk w klatce był bardzo pasywny, czekał…nie wiadomo na co a OSP atakował i zapewnił sobie wygraną przez jednogłośną decyzję sędziów. Dla Cavalcante był to kolejny słaby występ a dodatkowo trzecia przegrana z rzędu, to pewnie zakończy się zwolnieniem z organizacji.
Kolejnym zawodnikiem, który wykazał się najwyższej jakości pasywnością był K.J. Noons. Amerykanin wyszedł do walki z Joshem Burkmanem kompletnie bez gameplanu, jakby zupełnie nie zależało mu na wygraniu tego pojedynku. Dla Noonsa to druga przegrana z rzedu co sprawia, że zawodnik ten znajduje się w trudnej sytuacji.
Na pochwały nie zasłużył także Damian Grabowski. Polak nie wykorzystał luk w grze rywala i już w trzeciej minucie walki został odprawiony poprzez ciosy w parterze. Wszystkie problemy zaczęły się w momencie gdy Lewis skontrował próbę obalania ze strony Damiana i położył go na plecach a następnie przystąpił do mocnego obijania polskiego zawodnika.
Ze swojego występu na pewno nie jest zadowolony Ray Borg. Tazmexican devil nie potrafił poradzić sobie z dobrą kontrolą dystansu i obronami obaleń w wykonaniu Justina Scogginsa. 22-latek próbował do samego końca jednak o rok starszy rywal nie dał się mu pokonać.
Noad Lahat dobrze rozpoczął walkę z Diego Rivasem. Sprowadził walkę do swojej ulubionej płaszczyzny i tam próbował zakończyć walkę przez poddanie. Rivasowi udało się jednak obronić i dotrwać do kolejnej rundy. Na początku II odsłony Diego trafił Lahata kapitalnym latającym kolanem, które doprowadziło do utraty świadomości 31-latka.
A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?
„W obliczu niepewnych postaw Carlosa Condita” niepewnych postaw?? zdaniem większości Condit wygrał walke o pas więc skąd ten tekst??