Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Wczorajszym występem Frankie Edgar pokazał, że pomimo 33 lat na karku nadal należy do absolutnego topu dywizji. Ostatniej nocy Amerykanin bez problemów rozprawił się z Cubem Swansonem tym samym przerywając podopiecznemu Grega Jacksona passę 6 kolejnych zwycięstw. Czy to już stawia Edgara w roli pierwszego pretendenta? Nie wiem ale wiem, że walka z Chadem Mendesem byłaby dobrym pomysłem.
W wyrównanym na papierze co-main evencie zwyciężył Edson Barboza. Brazylijczyk w swoim stylu trzymał dystans i korzystając z większego zasięgu punktował Greena ciosami i kopnięciami. Bobby nie potrafił znaleźć sposobu na mądrze walczącego Brazylijczyka w efekcie czego zaliczył pierwszą porażkę w oktagonie. Ciekawe z kim w następnej walce zostanie zestawiony Edson.
Stary człowiek a może. Taki komentarz idealnie pasuje do wczorajszej postawy Aleksieja Olejnika. Rosjanin nie pozwolił Jaredowi na rozegranie pojedynku po swojemu i wykorzystał błąd jaki popełnił Amerykanin. W wadze ciężkiej każdy cios może zakończyć walkę a wczoraj lewy sierpowy Aleksieja był ostatnim ciosem.
Po prawie 2 letniej przerwie udanie do walk powrócił Matt Wiman. Pochodzący z Kolorado zawodnik na pełnym dystansie rozprawił się z Isaaciem Vallie-Flaggiem. Walka w większości rozgrywała się w klinczu a pod koniec rund przenosiła się do parteru, gdzie Wiman był stroną zdecydowanie dominującą. Zwycięstwo w pełni zasłużone, pora na nieco lepszego rywala, bo – nie oszukujmy się – Isaac reprezentuje najniższe stany wagi lekkiej UFC.
Małymi kroczkami w górę wspina się Ruslan Magomedov. Wczoraj Rosjanin dopisał do swojego rekordu drugie zwycięstwo w UFC bez problemów pokonując Josha Copelanda. Amerykanin nie potrafił znaleźć recepty na większy zasięg i dobre poruszanie się Ruslana trafiając go sporadycznie. Magomodev zaś robił swoje i metodycznie rozbijał rywala. Podobnie jak w przypadku Wimana, Ruslan w kolejnej walce powinien zmierzyć się z lepszym rywalem.
Bardzo udane debiuty zaliczyli Doo Ho Choi oraz Paige VanZant. Koreańczyk w 18 sekund rozbił Juana Manuela Puiga a 20-letnia Amerykanka po nieco chaotycznym boju odprawiła Kailin Currana. Po walce dodatkowo otrzymała 50,000$ bonusu.
Po słabiutkim debiucie Akbarh Arreola zaprezentował się o niebo lepiej w starciu z Yvesem Edwardsem. Już na początku walki Meksykanin posłał rywala na deski by ostatecznie zakończyć pojedynek przez balachę z dosiadu.
Wczorajszego występu nie będzie miło wspominał Cub Swanson. 31-latek nie miał absolutnie nic do powiedzenia w konfrontacji z Frankie Edgarem. Tym samym wizja walki o pas mocno się od niego oddaliła co dla wyniszczonego kontuzjami Cuba jest wiadomością bardzo nie dobrą.
Pierwszą porażkę pod szyldem UFC zaliczył Bobby Green. Amerykanin zawalczył w najgorszy możliwy sposób pozwalając korzystać Edsonowi Barbozie z tego co ma najlepsze. Brazylijczyk swoją szansę wykorzystał i przez I i II rundę bez problemów obijał rywala. W ostatnich 5 minutach King nieco odżył ale wtedy było już za późno. Przed sobotnią walką Bobby przebąkiwał coś o zakończeniu kariery, wydaje mi się jednak, że Green tak szybko nei zrezygnuje z konkurowania w klatce.
Słaby występ zaliczył wczoraj Brad Pickett. Po niezłym początku Anglik z każdą minutą walczył gorzej nie mogąc złapać ruchliwego Camusa. Tym samym One Punch zalicza 3 porażkę w 4 ostatnich walkach i wcale bym się nie zdziwił gdyby UFC podziękowało mu za współpracę.
Podobnie jak Bobby Green również Jared Rosholt wczoraj po raz pierwszy przegrał w UFC. Amerykanin zwykle do znudzenia dążący do obalenia i kontroli wdał się w stójkową wymianę ciosów i po jednym z uderzeń rywala padł nieprzytomny na matę.
Przygoda Luke’a Barnatta z UFC zaczęła się świetnie, od 3 kolejnych wygranych. Później Anglik został okradziony ze zwycięstwa po walce z Seanem Stricklandem a wczoraj – już całkowicie zasłużenie – poległ w walce ze słabym Rogerem Narvaezem. Tym samym Luke staje teraz na krawędzi zwolnienia a przegrana w kolejnym pojedynku prawdopodobnie będzie skutkować rozwiązaniem kontraktu.
Co łączy Juana Manuela Puiga, Yvesa Edwardsa i Isaaca Vallie-Flagga? Każdy z tej trójki walczył na wczorajszej i każdy z nich jest niemalże pewnym kandydatem do zwolnienia. Odpowiednio: 2 przegrane z rzędu przez I-rundowe nokauty, 5 kolejnych przegranych i 3 kolejne przegrane będą oznaczać zwolnienie z największej organizacji MMA na świecie.
A Wam co najbardziej zapadło w pamięć po wczorajszej gali?