Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
UFC Fight Night 55: Rockhold vs. Bisping
Podsumowania gali nie sposób zacząć inaczej niż od rekordu jaki ustanowiła piątkowa gala. Podczas eventu wszystkie 11 walk zakończyło się przed czasem, co więcej sędziowie musieli punktowo ocenić zaledwie 7 (!!!) rund, bo właśnie tyle pełnych rund miało miejsce na gali, 3 w karcie wstępnej i 4 na karcie głównej. Fani MMA na pewno nie żałowali czasu straconego na obejrzenie gali były kompletne pacyfikacje, widowiskowe nokauty, ciekawe poddania, podróże z zaświatów i niespodziewane zakończenia. Czego chcieć więcej?
Bohaterem gali został Luke Rockhold. Amerykanin nie pozostawił Michaelowi Bispingowi żadnych złudzeń na temat kto bierze udział w wyścigu do pasa wagi średniej. Anglik próbował zagrozić rywalowi w jakichś sposób ale jego ofensywa była niczym w porównaniu do tego co prezentował zawodnik AKA. Idealnym zestawieniem dla Amerykanina byłaby rewanżowa potyczka z Ronaldo Souzą, zwycięzca takiej walki mógłby być kolejnym który stanie przed szansą walki o pas. A Bisping? Na czołówkę jest za słaby, bój z przegranym w ostatniej walce Gegardem Mousasim byłby dobrym pomysłem.
Na ogromne słowa uznania zasługuje Al Iaquinta. Kolega mistrz wagi średniej kapitalnie zawalczył przeciw Rossowi Pearsonowi niemal od początku kontrolując pojedynek i ostatecznie nokautując faworyzowanego Anglika. Dla Rossa jest to dopiero druga w karierze przegrana po ciosach, wcześniej w ten sposób ulegał tylko Cubowi Swansonowi. Tym samym Iaquinta kontynuuje zacieranie wpadki jaką zanotował w walce z Mitchem Clarkiem. Nie zdziwiłbym się gdyby kolejnym przeciwnikiem Ala był ktoś będący w lub tuż za TOP15 mocno obsadzonej wagi lekkiej. Może zwycięzca walki Rustam Khabilov vs. Danny Castillo?
Bardzo dobrze w wadze średniej zadebiutował zwycięzca TUF: Smashes Robert Whittaker. Australijczyk rozbił faworyzowanego, będącego na fali 4 zwycięstw Clinta Hestera. Dodatkowo ich starcie uznano najlepszą walką wieczoru tak, wiec do kieszeni Roberta wpadło ekstra 50,000$.
Na drogę zwycięstw powrócił Soa Palelei. Australijczyk zaliczył w UFC 4 zwycięstwo dzięki ciosom z góry w parterze a jego ofiarą była Walt Harris – tak, ten Harris który w kilkadziesiąt sekund został nie tak dawno rozbity przez Nikitę Krylova. Kolejnym przeciwnikiem Hulka mógłby być zwycięzca walki: Todd Duffee vs. Anthony Hamilton.
Australijską publiczność do szaleństwa doprowadził Jake Matthews. 20-letni Australijczyk ani przez sekundę nie był zagrożony podczas pojedynku z Vagnerem Rochą. Jake był lepszy w stójce a do tego skutecznie obalał. Walka zakończyła się w II rundzie po tym jak Rocha stracił przytomność wskutek duszenia założonego przez Matthewsa.
Po prawie rocznej przerwie do oktagonu wrócił Anthony Perosh. Wrócił w stylu co najmniej bardzo dobrym. Skazywany na obicie przez Guto Inocente Australijczyk znakomicie rozprawił się z rywalem, już na początku walki obalił a w parterze po prostu zrobił swoje odklepując Inocente.
Podczas swojego pojedynku z dalekiej podróży wracał Louis Smolka. 23-latek przegrał na punkty I i II rundę a następnie znokautował Vaculika na początku III odsłony. W dodatku uczynił to w sposób dość niekonwencjonalny trafiając Richiego mocnym side Kickiem w twarz i dobijając go ciosami w parterze.
Michael Bisping miał niewiele do zaoferowania w starciu z mocnym Amerykaninem. Anglik od początku był obijany z wręcz dziecinną łatwością. Tylko dzięki początkowej ospałości Rockholda walka trwała aż 6 minut. Przegrane z Kennedym i Lukem dowodzą, że Michael jest daleko od topu wagi średniej.
Ze swojego występu na pewno nie jest zadowolony Ross Pearson. Słynący z dobrego boksu Anglik poległ właśnie w wymianie pięściarskiej i musiał uznać wyższość młodszego oponenta.
Kompletnym brakiem pomysłu na walkę wykazał się Clint Hester. Każde celne uderzenie Roberta Whittakera skutkowało niemal wybuchem paniki i mocnym cofaniem się Amerykanina. Porażka z Australijczykiem przerwała jego passę 4 kolejnych zwycięstw z UFC.
Gdy przeglądałem fora przed galą nie znalazłem kogoś kto twierdziłby, że Guto Inocente może zostać zdeklasowany przez Anthony’ego Perosha. A jednak tak się stało. Schodzący z wagi ciężkiej Brazylijczyk zanotował drugą 1-rundową przegraną w UFC i jego sytuacja jest naprawdę nieciekawa.
Z kolei trzecią przegraną z rzędu zanotował Jumabieke Tuerxun. Chińczyk po piątkowej przegranej z Marcusem Brimagem prawdopodobnie zostanie zwolniony z największej organizacji MMA na świecie.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
UFC Fight Night 56: Shogun vs. St. Preux
Pomimo tego, iż wielu typowało Ovince’a St. Preuxa na zwycięzcę walki wieczoru to takie rozstrzygnięcie na pewno jest trochę szokujące. Podczas jednego z pierwszych ataków Brazylijczyka OSP trafił go mocnym lewym i nie wypuścił z rąk swojej szansy szybko dobijając będącego na ziemi Shoguna. Kto kolejny dla St. Preuxa? Może pokonany przez Phila Davisa Glover Teixeira?
Ostatniej nocy dobrze w oktagonie zaprezentował się także Dhiego Lima. Brazylijczyk bez najmniejszych kłopotów poradził sobie ze swoim rodakiem, Jorge Oliveirą. Lima kontrolował pojedynek od pierwszej do ostatniej sekundy ani przez chwilę nie będąc zagrożonym tym samym zapewniając sobie pierwszą wygraną w UFC.
Wczoraj pierwsze zwycięstwo w UFC zanotował także Juliana Lima. Brazylijka pomimo tego, że nie była faworytką nie miała wielkich problemów z odprawieniem Niny Ansaroff która potrafiła zagrażać rywalce tylko w parterze.
Kolejną szybką wygraną w UFC dopisał do rekordu Caio Magalhaes. 26-latek potrzebował 31 sekund na rozbicie Trevora Smitha. Pewien niesmak powoduje fakt, że parę ostatnich ciosów lądowało na tyle głowy oponenta. Tak czy siak Brazylijczyk notuje 4 z rzędu wygraną w największej organizacji MMA na świecie. Czas na nieco lepszego rywala.
Swoją niesamowitą passę kontynuuje Thomas Almeida. 23-latek udanie zadebiutował w organizacji pokonując Tima Gormana, dla Thomasa jest to 17 wygrana w karierze, co ciekawe jest to pierwsza walka wygrana po decyzji sędziów.
4 przegrane w ostatnich 5 pojedynkach mówią samo za siebie, Mauricio Rua chyba powinien powiedzieć dość. Legendarny Brazylijczyk takimi przegranymi tylko rozmienia się na drobne a takim na pewno nie chcemy go zapamiętać. Pamiętamy jego walki z Pride i wygrane na początku przygody z UFC. Teraz jednak czas na to aby odwiesić rękawice na kołek.
Zadowolonym ze swojego wczorajszego występu nie może być Leon Edwards. Anglik po arcynudnej walce uległ Claudio Silvie który przez całą walkę sprawiał wrażenie jakby tylko czekał na końcową syrenę, gdy walka trafiała do parteru Claudio robił absolutne minimum aby tylko sędzia nie podnosił walki. Wiedząc, że ma przewagę wręcz unikał walki biegając po oktagonie a Edwards na to wszystko pozwalał.
Występy na wczorajszej gali prawdopodobnie były ostatnimi dla Wagnera Silvy oraz Charliego Brennemana. Dla 27-letniego Brazylijczyka porażka z Colbym Covingtonem to druga walka z rzędu przegrana przez poddanie. W jeszcze gorszej sytuacji jest Amerykanin. Charlie od czasu powrotu do UFC przegrał 3 walki, każdą przed czasem – jego zwolnienie jest niemal pewne.
A Wam co najbardziej zapadło w pamięć po wczorajszej gali?
Rua na emeryture , swoje zrobil jak i zarobil . Al dostanie pewnie w nastepnej walce z kims z wyzszej sfery . Luke potwierdzil co mowil o oratorze z Anglii ale ja bym go widzial w rewanzu z Souza i mysle ,ze to przegra … OSP rozbil ”emeryta” shoguna i pewnie polegnie w nastepnej walce tak samo
Sporo tu bledow. Np. 5 porazek w ostatnich 4 pojedynkach u shoguna