Krajobraz po bitwie – UFC Fight Night 53: Nelson vs. Story & UFC Fight Night 54: MacDonald vs. Saffiedine #15

Czas na podsumowanie weekendu podczas którego odbyły się aż 2 gale największej organizacji MMA na świecie. Wczoraj w oktagonie UFC walczyło m.in. 3 Polaków.

UFC Fight Night 53: Nelson vs. Story

Wymarzony debiut w UFC zaliczył nasz, polski półciężki Jan Błachowicz. Skazywany na porażkę Janek pokazał się ze znakomitej strony punktując ciosami i kopnięciami. Jedno z mocniejszych kopnięć wylądowało na korpusie Ilira Latifiego który stracił wszelką ochotę do dalszej walki. Kto następny dla Polaka? Za oceanem eksperci mówią zgodnie: zwycięzca walki Mauricio Rua vs. Jimi Manuwa.

Największym zaskoczeniem gali był nokaut w wykonaniu Mike’a Wilkinsona. Anglik niespodziewanie, szybko i ciężko znokautował faworyta gospodarzy Niklasa Backstroma. Tuż przed rozpoczęciem gali bukmacherzy płacili ok.6zł za każdą złotówkę postawioną na zwycięstwo Mike’a.

Do swojego rekordu już 7 zwycięstwo w UFC dopisał Max Holloway. Zaledwie 22-letni Hawajczyk nie dał żadnych szans Akirze Corassaniemu nokautując go w I rundzie. Za swój występ Max zainkasował dodatkowe 50,000$ z tytułu występu wieczoru. Z niecierpliwością czekam na ogłoszenie kolejnego przeciwnika dla Maxa.

Dobrze zaprezentował się także Rick Story. Amerykanin dzięki dobrym umiejętnościom bokserskim na dystansie 25 minut wypunktował Gunnara Nelsona tym samym wbijając gwóźdź to trumny szwedzkich zawodników, ponieważ żaden z reprezentantów gospodarzy nie zwyciężył w walce z karty głównej.

Na uwagę zasługiwał pojedynek Dennisa Sivera z Charlesem Rosą który walkę wziął z tygodniowym wyprzedzeniem. Oglądając tę walkę ciężko było się nudzić, co prawda Dennis dominował ale Charles raz po raz odgryzał się udanymi akcjami. Było wiele momentów w których walka mogła zakończyć się przed czasem np. próba trójkąta rękoma w wykonaniu Sivera, balacha na kolano w wykonaniu Charlesa czy niewątpliwej urody obrotówka na korpus której autorem był Niemiec. Teraz Sivera prawdopodobnie czeka konfrontacja z zawodnikiem znajdującym się w TOP15, pod koniec „15” nie ma wielkiego wyboru także dla Dennisa zostanie pewnie zwycięzca walki Oliveira vs. Stephens.

Po porażce z Magnusem Cedenbladem udanie podniósł się Krzysztof Jotko. Polak bez większych problemów poradził sobie z reprezentantem gospodarzy, Torem Troengiem. Krzysztof niemal przez całą walkę dysponował dużą przewagą, zabrakło tylko skończenia przed czasem do którego nie brakowało okazji.

Miał być wielki debiut Bomby a jak wyszło każdy widział. Zawiodło to co było niepewne czyli stójka Marcina, Taisumov ustrzelił go swoim ulubionym ciosem. Marcin w walce nie pokazał nic szczególnego, do tego poległ szybko i z przykrością stwierdzam, że nie zdziwię się jeśli UFC rozwiąże z nim kontrakt.

Po gali w Szwecji UFC prawdopodobnie podziękuje za współpracę Gasanowi Umalatovowi i Torowi Troengowi. Szwed przegrał ostatnie 2 pojedynki nie pokazując kompletnie nic co mogłoby przemawiać za pozostawieniem go w szeregach zawodników największej organizacji MMA na świecie. Rosjanin od początku przygody z UFC nie dawał powodów do zachwytu, najpierw rozstrzelał go Neil Magny, później Gasan wymęczył zwycięstwo z arcysłabym Paulo Thiago a teraz po nudnym boju został odprawiony przez Cathala Pendreda. UFC powinno rozwiązać kontrakty z tymi zawodnikami.

Szwedzi z karty głównej
Co tu dużo pisać, czwórka: Gunnar Nelson, Akira Corassani, Ilir Latifi i Niklas Backstrom zawiedli, zawiedli nadzieje swoich rodaków siedzących na hali i przed telewizorami. 3 z nich podchodziło do walk z pozycji mocnych faworytów ale każdy z nich przegrał swoją walkę, każdy w sposób niepodlegający jakiejkolwiek dyskusji i wątpliwości.

 

UFC Fight Night 54

W podobnie dobrej sytuacji znajdują się Rory MacDonald i Raphael Assuncao. Obaj zawodnicy jeszcze przed sobotnimi walkami znajdowali się w ścisłych czołówkach swoich kategorii wagowych. Wczorajszymi zwycięstwami przypieczętowali fakt, że należą się im walki o pas.

Wczoraj zwycięstwa odnieśli także niepokonani w zawodowych karierach zwycięzcy The Ultimate Fighter: Canada vs. Australia, Chad Laprise i Elias Theodorou. Pierwszy bez problemów drugi już z problemami ale obaj z wygranymi.

Drugie I-rundowe zwycięstwo w UFC dopisał do swojego rekordu Pedro Munhoz. Brazylijczyk całkiem dobrze radzi sobie w UFC, po dobrym ( ale przegranym ) występie przeciw Raphaelowi Assuncao przyszły szybkie zwycięstwa nad Mattem Hobarem i Jerrodem Sandersem.
Podobnie sytuacja ma się z Albertem Tumenovem. Rosjanin przegrał debiut z mocnym, Iurim Alcantarą a później w pierwszych rundach nokautował Anthony’ego Lapsleya i Matta Dwyera.

Warto zwrócić uwagę na zwycięstwo Chrisa Keladesa. Kanadyjczyk sprawił niemałą niespodziankę odprawiając Patricka Holohana biorąc walkę 5 dni przed galą.

Uznający się za topowych zawodników swoich wag, Tarec Saffiedine i Bryan Caraway ponieśli sromotne klęski. Obaj zawodnicy nie stanowili zagrożenia dla swoich wczorajszych rywali. Te porażki znaczącą osłabią ich pozycje w wyścigu do mistrzowskich pasów.

Po wczorajszej gali wielce prawdopodobne, że z kontraktami z UFC pożegnają się Bruno Santos, Anthony Njokuani i Jerrod Sanders.
Brazylijczyk pokazał, że poza siłą wykorzystywaną w walce w klinczu nie ma praktycznie nic do zaoferowania, po przegranej z Eliasem Theodorou powinien zostać zwolniony.
Njokuani to bardzo jednowymiarowy zawodnik umiejący jedynie walczyć w dystansie kickbokserskim. W innych przypadkach po prostu się gubi. Myślę, że UFC powinno pozbyć się takiego zawodnika.
Jerrod Sanders to kolejny przykład bardzo słabego zawodnika, od czasu przyjścia do UFC przegrał 2 walki i to przegrał w słabym stylu. UFC może da mu jeszcze szansę ale sam w to wątpię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *