Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Luke Rockhold po raz kolejny pokazał, że jego parterowa kontrola jest na niespotykanie wysokim poziomie. Po przegranej pierwszej rundzie Amerykanin postawił na walkę w zwarciu i to przyniosło efekt, w dziesiątej minucie walki, po przyjęciu sporej ilości uderzeń David Branch zdecydował się odklepać. Dla Rockholda to pierwsza wygrana od czasu zeszłorocznej porażki poniesionej z rąk Michaela Bispinga. W kolejnej walce Luke mógłby zmierzyć się z Yoelem Romero.
Mike Perry nie miał większych problemów z odprawieniem ściągniętego na ostatnią chwilę Alexa Reyesa, który jak do tej pory rywalizował w kategorii lekkiej. Platinum w swoim stylu od początku walki rzucał ciężkie uderzenia i już w drugiej minucie znokautował rywala kolanem. W następnym pojedynku Perry mógłby zawalczyć z Leonem Edwardsem lub Thiago Alvesem.
Anthony Smith pnie się w górę dywizji średniej UFC. Podczas UFC Fight Night 116 Amerykanin odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo przez nokaut i zaczyna być liczącym się zawodnik w kategorii -84kg. Pokonanie Hectora Lombarda i Andrew Sancheza mocno poprawia notowania Anthony’ego, w kolejnej walce Smith mógłby zmierzyć się z Uriahem Hallem.
Kamaru Usman potwierdził swoje aspiracje nokautując Sergio Moraesa już w pierwszej rundzie. Dla Nigeryjczyka to już szósta wygrana w klatce największej organizacji MMA na świecie. W kolejnym pojedynku Usman mógłby zawalczyć z Santiago Ponzinibbio.
Daniel Spitz zanotował pierwszą wygraną w oktagonie największej organizacji MMA na świecie, ale trzeba przyznać, że otrzymał nie wielką pomoc od sędziego, który odrobinę pospieszył się z przerwaniem pojedynku. Czekamy na kolejny występ Spitza w klatce UFC.
Uriah Hall prawdopodobnie uratował swój kontrakt z UFC dzięki wygranej z Krzysztofem Jotko, którą 33-latek przerwał fatalną passę trzech kolejnych przegranych. W I rundzie pochodzący z Jamajki zawodnik wykaraskał się z ogromnych tarapatów jakie zafundował mu Polak by w II odsłonie znokautować Krzysztofa.
Gilbert Burns powrócił do walk po niemal rocznej przerwie spowodowanej kontuzjami. Brazylijczyk podczas sobotniej konfrontacji z Jasonem Saggo zaprezentował się bardzo dobrze, Burns zademonstrował znaczną poprawę umiejętności uderzanych i kilka sekund przed syreną kończącą drugie starcie znokautował rywala.
David Branch początkowo zaskakująco dobrze radził sobie w konfrontacji z Lukem Rockholdem jednak w drugiej odsłonie reprezentant AKA przejął stery nad wydarzeniami w klatce i uderzeniami w parterze zmusił Brancha do poddania się. W ten sposób dobiegła końca passa ponad pięciu lat bez porażki i jedenastu zwycięstw z rzędu. W kolejnej walce Branch mógłby zmierzyć się z Kelvinem Gastelumem.
Hector Lombard zanotował czwartą z rzędu porażkę przed czasem padając pod naporem uderzeń Anthony’ego Smitha. Były mistrz organizacji Bellator od trzech lat (czyli od czasu przyłapania na dopingu) nie wygrał walki co może wróżyć jego zwolnienie z organizacji.
Anthony Hamilton zaliczył kolejną przegraną przez nokaut padając pod naporem uderzeń Daniela Spitza. Freight Train w ciągu ostatniego roku trzy walki z rzędu przegrał przed czasem co może wróżyć jego zwolnienie z organizacji.
Krzysztof Jotko bardzo dobrze rozpoczął walkę z Uriahem Hallem i nic nie zwiastowało takiego końca. Polak w pierwszej rundzie bardzo mocno naruszył rywala jednak ani w stójce ani w parterze nie był w stanie zakończyć walki. W drugiej rundzie to Hall złapał swój rytm i ciosami odprawił Polaka.
A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?