Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Yoel Romero po znokautowaniu Luke’a Rockholda na pierwszy rzut oka bez wątpienia jest największym wygranym gali, jednak są powody by podważać tę teorię. Kubańczyk dopisał do swojego rekordu ważne zwycięstwo, ale zakończył walkę z prawdopodobnie poważną kontuzją nogi i nie stał się tymczasowym mistrzem wagi średniej ze względu na nie zmieszczenie się w limicie wagowym. Mimo to Yoel ma być tym, który teraz dostanie szansę walki o pas i dlatego pozostaje w części dla zwycięzców gali. Zatem w kolejnym pojedynku 40-latek zawalczy z Robertem Whittakerem.
Curtis Blaydes odniósł najważniejszą w karierze wygraną pokonując na punkty Marka Hunta. Amerykanin co prawda nie ustrzegł się mocnych uderzeń Nowozelandczyka, ale przetrwał trudniejsze chwilę i dzięki swoim zapasom oraz kontroli z góry przekonał do siebie sędziów. Może i wygrana Amerykanina nie była jakaś niezwykle widowiskowa, ale trzeba pamiętać, że rywalizując z zawodnikiem pokroju Marka nie można pozwolić sobie na błędy. 2 lata temu Blaydes miał na koncie 4 zwycięstwa i był na ostatniej prostej przed walką na gali RF 35, teraz ma 4 wygrane w największej organizacji MMA na świecie i znajduje się w TOP10 wagi ciężkiej. W kolejnej walce Curtis mógłby zmierzyć się z wygranym pojedynku Derrick Lewis vs. Marcin Tybura.
Tai Tuivasa kontynuuje swój pochód zaliczając kolejne zwycięstwo przez TKO w I rundzie. Tym razem ofiarą młodego Australijczyka padł Cyril Asker. 24-latek atakował rywala przeróżnymi technikami i robił to niezwykle skutecznie łącznie z efektownymi łokciami. Dodatkowo Tai zdaje się być ciekawą osobowością i materiałem na medialnego zawodnika. W kolejnym pojedynku Tuivasa mógłby zawalczyć z Danielem Spitzem lub Justinem Willisem.
Jake Matthews w sobotę zaliczył swoją szóstą wygraną w oktagonie UFC pokonując na punkty Li Jinglianga. Australijczyk w pierwszej i trzeciej odsłonie mocno zaznaczył swoją przewagę i dzięki temu wygrał na kartach sędziów. Pojedynek na tle innych na karcie był efektowny a młody Jake zasługuje na uznanie także ze względu na przetrwanie obrony przed gilotyną w wykonaniu Chińczyka (palce włożone w oczy Matthewsa). Australijczyk nadal jest jednym z najmłodszych zawodników UFC i przed nim jeszcze wiele dobrego.
Tyson Pedro – wypisz, wymaluj sytuacja podobna jak w przypadku Taia Tuivasy: młody miejscowy zawodnik, pewna wygrana w I rundzie i ciekawa prezencja w powalkowym wywiadzie. Pedro to kolejny materiał wart uwagi zwłaszcza podczas wypraw organizacji UFC w tamte rejony świata. W kolejnej walce Tyson mógłby zmierzyć się z Gianem Villante lub … wystąpić w zastępstwie w przypadku kontuzji Coreya Andersona lub Paticka Cumminsa, którzy zawalczą podczas UFC Fight Night 128.
Israel Adesanya walką z Robem Wilkinsonem zadebiutował w największej organizacji MMA na świecie. Pochodzący z Nigerii zawodnik zadebiutował w wielkim stylu, wcześniej znany głównie z występów na galach GLORY, Israel pokazał w klatce nieprzeciętne umiejętności stójkowe a także mocną obronę przed sprowadzeniami co jest dobrym prognostykiem na przyszłość. W kolejnym pojedynku Israel mógłby zawalczyć z Geraldem Meerschaertem lub Tomem Breese.
Alexander Volkanovski miał stoczyć z Jeremym Kennedym wyrównany pojedynek jednakże pochodzący z Australii zawodnik stoczył walkę życia i zdeklasował rywala mającego solidną przewagę warunków fizycznych. 29-latek przez niemal 10 minut kontrolował walkę w paterze z góry i atakował potężnym g’n’p, po któym ostatecznie sędzia przerwał starcie.
Ross Pearson zapewne odetchnął z olbrzymią ulgą gdy usłyszał werdykt po 15 minutach walki z Mizuto Hirotą. Pojedynek nie był przesadnie efektowny, ale wygrana pozwala Anglikowi pozostać w szeregu zawodników największej organizacji MMA na świecie.
Luke Rockhold zaliczył trzecią w karierze porażkę przez nokaut, to zdaje się definitywnie potwierdzać głosy mówiące o niezbyt mocnej szczęce reprezentanta American Kickboxing Academy. Do kończącej walkę akcji Rockhold wygrywał starcie na punkty jednak kiepska defensywa odegrała znaczącą rolę i Luke zakończył pojedynek nieprzytomny na deskach oktagonu. Biorąc pod uwagę chęć przejścia Luke do kategorii półciężkiej – w kolejnej walce były mistrz wagi średniej mógłby zmierzyć się z Gloverem Teixeirą.
Cyril Asker w starciu z Tai Tuivasą nie miał absolutnie nic do powiedzenia, od pierwszych akcji było wiadome, że Fancuz walczy tylko o przetrwanie przyjmując kolejne uderzenia a w zamian nic nie oferując. Tylko dlatego, że gala była rozgrywana w Australii tak średni zawodnik mógł znaleźć się w połowie karty głównej.
Saparbek Safarov przed walką na UFC 221 stał przed olbrzymią szansą – pokonanie wysoko notowanego Tysona Pedro diametralnie zmieniłoby pozycję Rosjanina w rankingach wagi półciężkiej. Niestety, po dobrym starcie 31-latek dał się złapać w kimurę i musiał się poddać.
Teruto Ishihara zanotował trzecią porażkę w czterech ostatnich pojedynkach i pomimo tego, że jest relatywnie barwną postacią to powinien obawiać się o swoje miejsce w organizacji UFC. Poza knockdownem w II rundzie Ishihara nie zaprezentował niczego godnego uwagi i zasłużenie przegrał na punkty.
A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?