Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Pomimo 41-lat na karku Mark Hunt nadal jest groźnym zawodnikiem co dobitnie udowodnił we wczorajszym pojedynku przeciwko Frankowi Mirowi. Walka ciężkich rozpoczęła się od spokojnego wyczuwania w stójce, zawodnicy sprawdzali reakcje na swoje ruchy a gdy w połowie rundy walka toczyła się na środku klatki Mark po delikatnej zmyłce trafił Amerykanina mocnym prawym prostym, po którym sędzia przerwał pojedynek. Dla pochodzącego z Nowej Zelandii zawodnika jest to druga wygrana z rzędu i powrót do walki o czołowe miejsca w kategorii ciężkiej. W kolejnej walce Hunt mógłby zmierzyć się z Joshem Barnettem w rewanżu za przegraną z 2006r. jeszcze spod szyldu PRIDE.
Niesamowity powrót zza światów zaliczył wczoraj Neil Magny, Amerykanin już na początku walki został mocno naruszony przez Hectora Lombarda i przez długi czas walczył o przetrwanie. Sytuacja powtórzyła się na początku drugiej odsłony gdy 28-latek ponownie wylądował na deskach, zdołał się jednak pozbierać i pod koniec rundy mocno zagroził rywalami atakując go ciosami w parterze. Początek ostatniej rundy upłynął pod znakiem szarży Magny’ego zakończonej wygraną przez techniczny nokaut. Ostatnie wygrane Amerykanina pieczętują jego miejsce w TOP15 kategorii półśredniej UFC, w kolejnym boju Neil mógłby zawalczyć z Dong Hyun Kimem.
Podczas UFC Fight Night 85 Jake Matthews odniósł najcenniejsze w swojej karierze zwycięstwo pokonując Johnny’ego Case’a. Pojedynek początkowo był wyrównany a Celtic Kid zaczął wyraźnie dominować po mocnych kopnięciach na korpus w II rundzie. W ostatniej rundzie po błędy Amerykanina Matthews zdobył plecy rywala a następnie duszeniem zmusił go do poddania tym samym dopisując do swojego rekordu czwartą wygraną w pięciu ostatnich walkach. W kolejnej walce Jake mógłby zmierzyć się z Steviem Rayem.
Ogromną niespodziankę sprawił będący największym underdogiem gali Dan Kelly. Przez wszystkich skazywany na pożarcie Australijczyk przetrwał trudne chwile by w ostatniej rundzie gradem ciosów w parterze wyszarpać zwycięstwo z rąk Antonio Carlosa Juniora. Dla 38-letniego judoki to już czwarta wygrana w pięciu występach w oktagonie.
Steve Bosse potrzebował niecałą minutę by ciężko znokautować Jamesa Te-Hunę. Pojedynek średnich rozpoczął się niezwykle spokojnie a podczas jednej z pierwszych akcji Bosse uniknął uderzeń Jamesa i trafił go mocnym prawym sierpem, który zakończył pojedynek. Dla Steve’a to pierwsza wygrana w największej organizacji MMA na świecie.
Alan Jouban powrócił do zwycięstw dzięki znokautowaniu Brendana O’Reilly’ego. Amerykanin już na początku walki ruszył na rywala i skutecznie go punktował, Australijczykowi udało się sprowadzić walkę do parteru jednak niedługo potem półśredni wrócili na nogi a Brahma przypuścił kolejny mocny atak, który zakończył pojedynek. Ciekawym zestawieniem byłoby postawienie Joubana naprzeciwko ostatniego pogromcy Erick Silvy, Nordine’a Taleba.
Dan Hooker dopisał do swojego rekordu kolejną wygraną po poddaniu Marka Eddivy. Na początku walki po przechwycie kopnięcia Filipińczyk zdecydował się obalać rywala co skończyło się dla niego tragicznie, ponieważ kilkanaście sekund później musiał on odklepać duszenie gilotynowe. Dla Dana to trzecie zwycięstwo w pięciu dotychczasowych występach w UFC, teraz Hooker mógłby zawalczyć np. z Mikem Wilkinsonem.
Ross Pearson i Chad Laprise dali dobry bój będąc bardzo nisko w karcie walk – jeszcze w części transmitowanej za pośrednictwem UFC Fight Pass. Lekcy stoczyli ciekawy, 15-minutowy bój w stójce, obaj mieli swoje przebłyski a oczekując na końcowy werdykt żaden z nich nie mógł być pewny swego. Ostatecznie dwóch sędziów wypunktowało wygraną Pearsona i tego wieczoru to on cieszył się ze zwycięstwa. Dla Laprise’a to druga przegrana z rzędu, ale nie zakończy się zwolnieniem z organizacji.
Po zaprezentowaniu pewnego stójkowego progresu i dwóch wygranych Frank Mir zanotował dwie z rzędu porażki. Zdaje się, że Amerykanin już nie przebije się na wyższe miejsce niż to, w którym obecnie się znajduje. Z drugiej zaś strony daleko mu do zwolnienia, zawodników przeciętnych i średniaków jeszcze przez jakiś czas będzie odprawiał.
Jak zawieszenie i długi rozbrat z oktagonem wpływają na zawodnika świetnie pokazał Hector Lombard. Kubańczyk świetnie rozpoczął pojedynek z Neilem Magnym, ale ostatecznie w III rundzie skończył na deskach wymęczony i porozbijany przez twardego i dysponującego lepszą kondycją Amerykanina. Hector ma już 38 lat i ciężko będzie mu wrócić do walki o czołówkę kategorii półśredniej.
Johnny Case nie poradził sobie z młodszym, ale piekielnie utalentowanym rywalem i zaliczył pierwszą przegraną w największej organizacji MMA na świecie. Amerykanin dotrzymywał kroku rywalowi tylko w pierwszej odsłonie, później stery pojedynku przejął 21-letni Australijczyk, który na sekundy przed końcem walki poddał Case’a.
Ze swojego występu na pewno nie jest zadowolony Antonio Carlos Junior, Brazylijczyk był murowanym faworytem starcia z Danem Kellym, ale nie sprostał starszemu rywalowi. Przez pierwszą i drugą rundę Antonio masakrował rywala będąc skuteczniejszym w każdej płaszczyźnie jednak w ostatniej odsłonie Australijczyk zdołał odwrócić losy pojedynku i przed czasem zakończył pojedynek. Carlosowi nie grozi zwolnienie, ale kolejna przegrana może bardzo skomplikować jego sytuację w największej organizacji MMA na świecie.
Występ Jamesa Te-Huny trwał tylko 52 sekundy i zakończył się ciężkim nokautem z rąk Steve’a Bossego. Dla Nowozelandczyka była to pierwsza walka po ponad 1,5 rocznej przerwie i czwarta z rzędu porażka przed czasem. Szanse Jamesa na pozostanie w UFC są bliskie zeru.
Po UFC Fight Night 85 zwolnienia może spodziewać się też Mark Eddiva. Filipińczyk już rozkręcał się w walce z Danem Hookerem, ale nieuważne sprowadzanie walki do parteru poskutkowało wpadnięciem w gilotynę i ostatecznie – klepaniem. Dla Eddivy to trzecia przegrana z rzędu i niemal pewne pożegnanie z UFC.
A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?