Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?
Po niemal 3 latach do oktagonu powrócił Dominick Cruz. Były mistrz wagi koguciej nie dał absolutnie żadnych szans przeciwnikowi, Takeya Mizugaki został przez niego zdemolowany a przecież jest to zawodnik który przed walką z Cruzem był sklasyfikowany na 5 miejscu rankingu dywizji. Tym zwycięstwem Dominick zapewnił sobie status pierwszego pretendenta do mistrzowskiego pasa. Kto walki z Mizugakim nie widział, radzę nadrobić zaległości.
Po wczorajszej gali „1” w swojej kategorii pozostała także Cat Zingano. Po początkowych problemach, 32-letnia Amerykanka spacyfikowała Amandę Nunes. W następnej walce Zingano zmierzy się z Rondą Rousey, starcie planowane jest na UFC 182, galę która odbędzie się 3 stycznia 2015r.
Znakomita passa Donalda Cerrone nadal trwa. Kowboj co prawda przegrał I rundę starcia z Eddiem Alvarezem ale później złapał nieco wiatru w żagle i głównie dzięki dobrym kopnięciom pokonał byłego mistrza organizacji Bellator. Dla Donalda jest to 5 wygrana z rzędu ( 4 w 2014r.) co poprawia jego pozycję w wyścigu do mistrzostwa wagi lekkiej. W kolejnej potyczce można zestawić go z Khabibem Nurmagomedovem ale czy Cerrone będzie czekał do 2015r. na powrót Rosjanina? Ewentualnie zawodnik Grega Jacksona mógłby zmierzyć się z Mylesem Jurym lub Jorge Masvidalem który na wczorajszej gali również odniósł zwycięstwo. Gamebred zdeklasował solidnego Jamesa Krause.
Jeśli chodzi o pozytywne wyróżnienia nie można zapomnieć o Conorze McGregorze. Irlandczyk szybko rozprawił się z rankingową „5”, Dustinem Poirierem i tym samym szybko pnie się w górę. Jeżeli chodzi o najbliższego przeciwnika to najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby zestawienie Conora ze zwycięzcą pojedynku Dennis Bermudez vs. Ricardo Lamas.
Wygranymi gali UFC 178 są także kibice. Dawno nie mieliśmy okazji oglądać tak dobrej gali jaką był wczorajsze event. Od walki Masvidala z Krause nawet wybredni fani po prostu nie mogli się nudzić, akcji nie brakowało w żadnej z późniejszych walk. Oby więcej takich gal.
W części „wyróżniającej” powinien znaleźć się także Yoel Romero po znokautowaniu Tima Kennedy’ego. Znalazłby się gdyby nie zachowanie Kubańczyka i jego narożnika w przerwie między II a III rundą. Yoel dobrze wykorzystał sprezentowany czas ale takie praktyki powinny być napiętnowane a Romero – ukarany, czy to odebraniem powalkowego bonusu czy też zmianą wyniku walki na no contest.
Najgorszy występ od lat zaliczył wczoraj Dustin Poirier. Utalentowany Amerykanin dał się szybko znokautować Conorowi McGregorowi. Niestety wydaje mi się, że Diament w całej swojej solidności pewnego poziomu po prostu nie przeskoczy i przypadnie mu rola gatekeepera.
Z obrotu spraw na gali na pewno nie jest zadowolony Tim Kennedy. Amerykanin miał rywala już na widelcu ale splot pewnych wydarzeń sprawił, że 3 minuty później to jego przeciwnik cieszył się ze zwycięstwa. Protesty Tima są jak najbardziej uzasadnione.
Swój pojedynek dobrze rozpoczęła Amanda Nunes. Brazylijka dobrze radziła sobie z mocną przeciwniczką w osobie Cat Zingano. Później jednak role się odwróciły i to Amerykanka wyszła z pojedynku zwycięsko pokonując Nunes przez TKO w III rundzie.
Na naganę zasługuje także John McCarthy. Sędzia pojedynku Romero vs. Kennedy nie potrafił zaprowadzić porządku podczas gdy Yoel i jego narożnik łamali regulamin. Jestem przekonany, że gdyby John choćby zagroził zakończeniem walki ( jak swego czasu zrobił to Herb Dean w walce Iaquinta vs. Damm) to sprawy (łącznie z wynikiem walki) mogłoby się potoczyć inaczej. Bycie sędzią to trudna praca polegająca na odpowiednim zachowaniu przede wszystkim w takich momentach.
A Wam co najbardziej zapadło w pamięć po wczorajszej gali?