Zdaniem wielu doszło do złamania zasad.
Bardzo dobrym widowiskiem była walka Tima Kennedy’ego (18-5, 3-1 w UFC, #6 w rankingu UFC) z Yoelem Romero (9-1, 5-0 w UFC, #10 w rankingu UFC) z wczorajszej gali UFC. Jednak po II rundzie doszło do sytuacji która wywołała sporo kontrowersji.
Pod koniec drugich 5 minut Kennedy był o krok od znokautowania Yoela, ulokował na jego głowie kilka naprawdę solidnych uderzeń. Opartego na siatce, zamroczonego Romero uratowała syrena kończąca rundę. Do klatki weszli ludzie z narożników, gdy minął czas przerwy ludzie z teamu Kennedy’ego opuścili oktagon, natomiast Kubańczyk nadal siedział na krzesełku. Czas mijał a Yoel nadal odpoczywał, Tim w geście protestu chciał podejść do Romero ale przeszkodził mu w tym sędzia pojedynku, John McCarthy. Jak skrupulatnie wyliczono Kubańczyk miał niemal pół minuty dodatkowego odpoczynku, przy dużym zmęczeniu i zamroczeniu wiadomo jak duża to ilość czasu.
Walka zakończyła się zwycięstwem Yoela przez TKO po 58 sekundach III rundy.
Swojego oburzenia po walce nie kryje Tim Kennedy, po walce prosto w twarz powiedział przeciwnikowi co myśli o jego zachowaniu: „jeśli nie możesz wstać ze stołka to jest to koniec walki„. Romero próbował udawać, że nie rozumie o co chodzi.
Konfrontacja Tima Kennedy’ego z Yoelem Romero
Dodatkowo na twitterze Amerykanin napisał co przepisy mówią o takiej sytuacji.
Na ten temat swoje zdanie opublikowało już wielu zawodników i znaczna większość zgadza się z Timem.