W sobotę 15-ego listopada w Wilnie odbyła się kolejna gala King of Kings Bushido Series. Podczas gali organizacji Donatasa Simanaitisa widzieliśmy 13 pojedynków, w których walczyło 4 Polaków: Dawid Mirkowski, Piotr Trześniewski i Jan Lodzik w formule K-1, natomiast Karol Szałowski w formule MMA. Żadnemu z Polaków nie udało się wygrać.
Pierwszy walczył Dawid Mirkowski w walce amatorskiej do 71 kg. Polak nie sprostał Martynasowi Jasiunasowi przegrywając przez jednogłośną decyzję sędziów. Pojedynek nie miał większej historii, Polak złapał jednak doświadczenie w walkach międzynarodowych, co jest bardzo ważne zważywszy, że jest to zaledwie 17-letni zawodnik.
Do drugiej walki wyszedł v-ce mistrz świata K-1 Global, Piotr Trześniewski. Jego przeciwnikiem był Herkus Lukosiunas, 12 cm wyższy i 10 lat młodszy od zawodnika Palestry Warszawa. Polak nieustannie atakował, okopywał nogi i korpus rywala, ale sędziowie uznali, że walka zakończy się remisem i nie jest potrzebna dogrywka. Świetny występ zawodnika Palestry i prawdopodobnie nie ostatni na galach King of Kings. Werdykt był krzywdzący dla Piotra, ale nie zmienia to faktu, że zaprezentował się świetnie na tle rywala.
Równie dobrze jak Piotr Trześniewski zaprezentował się młody zawodnik Tajfuna Legionowo, Kamil Lodzik. 19-letni Kickboxer dał zdecydowanie najlepszą walkę całej gali nieznacznie ulegając na punkty Martynasow Daniusowi. Młody Polak niemal przez trzy rundy obijał przeciwnika i nie wiadomo dlaczego sędziowie orzekli, że jednak minimalnie lepszy był Litwin. Werdykt bardzo krzywdzący dla Polaka, nawet przeciwnik ze swoimi trenerami przyznał, że to Lodzik powinien być ogłoszony zwycięzcą.
Szybko zakończyła się walka Karola Szałowskiego. Zawodnik z Kielc już w pierwszej rundzie odklepał klucz, założony nogami przez Mindaugasa Vierzbickasa. Były rywal Andrzeja Grzebyka szybko sprowadził walkę do parteru i tam przechodził gardę Polaka, by z pozycji bocznej poddać naszego zawodnika niecodzienną techniką.
Karierę podczas gali zakończył legendarny zawodnik wagi średniej, Kestutis Smirnovas. 38-letni weteran K-1 Heroes zremisował z Norwegiem, Ingarem Storsve, co również było decyzją kontrowersyjną. Mimo wszystko po walce Smirnovas postanowił zakończyć swoją sportową karierę.
Na ringu w Siemens Arenie pojawił się również inny litewski gwiazdo, Remigjius Morkevicjius, który nie dał najmniejszych szans swojemu hiszpańskiemu przeciwnikowi, a w walce wieczoru, utytułowany Sergiej Maslabojew znokautował Pavla Voronina z Mołdawi.