Khamzat Chimaev poważnie chce być ostatnim przeciwnikiem w obecnym kontrakcie Nate’a Diaza w UFC i chętnie zmierzyłby się również z posiadaczem pasa BMF, Jorge Masvidalem.
Chimaev (10-0 MMA, 4-0 UFC) powrócił do Oktagonu w sobotę na UFC 267, poddając w pierwszej rundzie Li Jinglianga (18-7 MMA, 10-5 UFC) na wyspie Yas w Abu Zabi. Był to bezbłędny występ, który przywrócił cały hype Chimaevowi, który stracił po 13-miesięcznej przerwie. Co więcej, kolejne szybkie zwycięstwo i cały ten szum nastawiły go na następną, jeszcze większą walkę.
Nazwisko, które ciągle pojawia się po UFC 267 to Nate Diaz, któremu kończy się kontrakt i może czekać go trudna walka, jeśli nie zdecyduje się na ponowne podpisanie kontraktu. Taką walką mógłby być pojedynek z Chimaevem, a sam „Borz” jest jak najbardziej za.
„Hej, Diaz, zróbmy to, bracie” – powiedział Chimaev po walce na UFC 267. „Dalej. Dostaniesz trochę dymu, brachu. Zobaczymy, kto jest prawdziwym gangsterem.”
Nie wiadomo jeszcze czy Diaz (20-13 MMA, 15-11 UFC) zgodzi się na walkę z Chimaevem i czy UFC będzie chciało ją zestawić.
Dana White powiedział, że Nate Diaz może potencjalnie zmierzyć się z kimś z karty UFC 267. Gdyby jednak nie doszło do tej walki, Chimaev ma na celowniku innego topowego zawodnika.
Khamzat wystrzelił kolejny pocisk w kierunku „Gamebreda”:
„Masvidal w swojej ostatniej walce miał jakiś pas” – powiedział Chimaev o pasie BMF Masvidala. „Zamierzam zabrać wszystko z tego UFC, bracie. Teraz ja jestem UFC, bracie.”
W tym momencie Chimaev cieszy się, że wrócił do rywalizacji po długiej przerwie, na którą złożyła się trudna walka z COVID-19. Chimaev powiedział, że chce być aktywny i chce kontynuować swoją karierę. Jest chętny do „zmiażdżenia” kogokolwiek, kogo UFC postawi przed nim w następnym pojedynku.
„Walka, walka, walka – kocham to gówno, bracie. Zarabianie pieniędzy oraz to, że mogę to dla was robić sprawia, że jestem szczęśliwy.”