Wielka walka przedstawicieli boksu i MMA coraz bliżej realizacji.
Z każdym dniem – gdy konfrontacja Conora McGregora (21-3, 9-1 w UFC) z Floydem Mayweatherem Jr. (49-0) staje się co raz bardziej prawdopodobna – wypływają kolejne szczegóły. Z pewnością Irlandczyk będzie to tej walki przygotowywał się (jeśli oczywiście do niej dojdzie) z bokserami i zanosi się na to, że Mayweather na swój obóz ściągnie zawodników MMA. W jednym z ostatnich wywiadów Kevin Lee (15-2, 8-2 w UFC, #11 w rankingu UFC) mówił, że menadżer Floyda prosił go o udział w takich przygotowaniach.
Ta walka z Floydem, do niej naprawdę dojdzie. Menadżer Floyda dotarł do mnie jakiś czas temu i prosił o udział w obozie przygotowawczym. Jestem tym podekscytowany, z pewnością będę mógł użyć kilku rzeczy, które mam w zanadrzu.
Lee podkreślał, że niezależnie od wyniku McGregor sporo zyska na takim pojedynku.
Dla niego to jest sytuacja, w której w każdym wypadku będzie wygranym. Jeśli przegra – a zanosi się na to, że przegra, nie będzie tam zostawał – on wie, że będzie tam tylko po to by skasować wypłatę a wtedy wróci i będzie walczył z Diazem lub przejdzie wyżej i zmierzy się z Tyronem Woodleyem zanim zejdzie niżej i zmierzy się z nami, prawdziwymi killerami w wadze lekkiej. On nie jest głupi.
Amerykanin dodał też, że ta walka jest zła dla boksu.
To jest dobre dla MMA. To sytuacja wygrana dla wszystkich, biorąc wszystko pod uwagę. Myślę, że to jedyna rzecz, która trzyma go przed negocjowaniem wypłaty, ponieważ jestem dość pewny, że UFC będzie chciało trzeciej. [walki z Diazem]
To jest świetne dla MMA, ponieważ ono nie traci popularności. To jest bardzo złe dla boksu, nie mam zamiaru kłamać. I oni płacą mi tak, więc … to jest złe dla boksu. Myślę, że to zabije sport jakim jest boks, ale pieniądze są zbyt duże by z nich zrezygnować.