Kai Kara-France, pretendent do tytułu mistrzowskiego w wadze muszej UFC, już myśli o walce z mistrzem Deivesonem Figueiredo.
Nowozelandczyk po raz ostatni walczył w marcu z Askarem Askarovem. W walce tej odniósł największe zwycięstwo w swojej karierze, pokonując niepokonanego Rosjanina przez decyzję. Zwycięstwo wystarczyło, aby zapewnić mu walkę o tymczasowy tytuł mistrzowski w wadze muszej.
Kara-France jest obecnie zestawiony na walkę z Brandonem Moreno na UFC 277 w lipcu. Z powodu kontuzji ręki mistrza, w co-main evencie będzie walczył o tymczasowy tytuł. Pomimo walki z Moreno, Kara-France ma już na oku walkę z Figueiredo.
„Don’t Blink” rozmawiał o walce z Deivesonem Figueiredo w programie The MMA Hour z Arielem Helwanim. 29-latek wyznał, że chce walczyć z Brazylijczykiem głównie z powodu komentarzy jego i jego trenera. Figueiredo i jego trener, Henry Cejudo, wyzywali Kara-France’a.
„Dywizja idzie do przodu, a ja i Brandon mamy się zmierzyć. Myślałem, że Brandon wygrał ich ostatnią walkę, ale moim zdaniem to ja zawalczę z najlepszym zawodnikiem. Jak tylko pokonam Brandona, będę mógł walczyć z Figgym. Mogę uciszyć jego i jego trenera, bo dużo gadają. Henry Cejudo i jego trener Eric (Albarracin) mówili: „Przyprowadź Izzy’ego (Adesanya) do narożnika, kiedy cię pokonamy, bo chcemy to odzyskać.””
Kai Kara-France kontynuował:
„Co to w ogóle jest, nawet nie rozumiem, dlaczego muszą się tego trzymać. Domyślam się, że ma to związek ze sprawą Paulo Costy i historią, która się za tym kryje oraz złą krwią, ale to było dawno temu. Brachu, czy ty jeszcze o tym myślisz? Są ważniejsze i lepsze rzeczy, o które możesz się martwić”.