Justin Gaethje może mówić o prawdziwym pechu, ponieważ gdyby wygrał swoją ostatnią walkę z Eddie Alvarezem, byłby o krok od zdobycia tytułu wagi lekkiej UFC.
Niestety Eddie Alvarez brutalnie pokrzyżował mu plany nokautując go w trzeciej rundzie na gali UFC 218. Dodatkowo dotychczas nieskazitelny rekord byłego mistrza WSOF z osiemnastoma zwycięstwami został popsuty pierwszą porażką w karierze. Pomimo porażki, Gaethje idzie dalej z podniesioną głową i wskazał dwóch potencjalnych kandydatów do kolejnej walki, a są nimi Dustin Poirier oraz Kevin Lee.
„Kiedy wygrywasz, wybierasz kogoś do kolejnej walki kto stanie przed tobą, ale kiedy przegrywasz; wciąż jestem #5 w rankingu UFC, więc wychodząc z porażką, mogę dać szansę komuś kto jest za mną. Zobaczymy, który z tych krzykaczy, Kevin Lee czy Dustin Poirier będzie następny. Jeden z nich będzie musiał zmusić mnie do powrotu, więc spróbuję to.
Naprawdę świetnie się tam bawiłem. To był jeden z lepszych okresów mojego życia, szczerze. Możliwość zaprezentowania moich umiejętności na najwyższym poziomie, największej scenie, z pay-per-view. Wszystkie te rzeczy o których marzyłem spełniły się. Podpisałem się pod tym i jak wcześniej powiedziałem, gdybym miał przegrać, miałem nadzieję, że zostanę znokautowany. I stało się tak. Kocham ten sport, kocham MMA zanim nawet to zacząłem, jestem fanem i fanem Eddiego Alvareza, zanim sam zacząłem walczyć.”
Z pewnością walka Gaethje z takimi zawodnikami jak Poirier i Lee byłaby niezwykle interesująca, ponieważ cała ta trójka walczy bardzo efektownie. W tej chwili Poirier koncentruje się na próbach zorganizowania rewanżu z Eddiem Alvarezem, ale Eddie powiedział, że chce iść dalej.