Mistrz wagi lekkiej WSoF o swoich walkach, zarobkach i możliwości przenosin do UFC.
Justin Gaethje (15-0) to jedna z największych gwiazd organizacji World Series of Fighting. Znany z efektownego stylu walki zawodnik jest niepokonany w zawodowej karierze a obecnie dzierży mistrzostwo kategorii lekkiej organizacji dowodzonej przez Raya Sefo. Kilka dni temu Amerykanin udzielił obszernego wywiadu portalowi bloodyelbow.com, najciekawsze pytania i odpowiedzi zawodnika prezentujemy poniżej.
Na studiach w zapasach zdobyłeś tytuł All-American jednak Twój styl walki nie odzwierciedla tego. Dlaczego wybierasz walkę na pięści z każdym?
Używam moich zapasów tylko po to by utrzymywać walkę dokładnie tam gdzie chcę. Do tej pory w stójce miałem przewagę w każdej walce. Zapasy są wyczerpujące i pochłaniają sporo energii. Muszę walczyć 25 minut i nie robię czegokolwiek na pół szybkości. Mogę mieć rekord 15-0 z wszystkimi wygranymi przez decyzje, ale nie byłbym na tym etapie lub nie zarabiałbym tyle pieniędzy ile teraz. Nie chcę mówić ludziom jak dobry jestem, chcę im to pokazać. Trenuję do 25-minutowej walki, ale nie chcę walczyć 25 minut.
Z Twojego stylu walki wynika koszt jakim jest bycie trafianym i przyjmowanie uderzeń. Czy kiedykolwiek martwiłeś się o długotrwałe konsekwencje wynikające z uszkodzeń głowy?
Nie. Mam nadzieję, że nie będę musiał tego robić długo, ale chcę walczyć z najlepszymi. Plan jest prosty, to jest walka. Jeśli walczysz na tym poziomie to będziesz trafiany. Staram się nie być trafiany będąc na końcu ich ciosów. Staram się zbierać je na czoło i spotykać je w połowie drogi by zmniejszyć ich siłę. Jeśli będziesz dostawał to jest to najlepsza droga do tego.
Jesteś mistrzem wagi lekkiej organizacji World Series of Fighting. Co jeszcze jest do osiągnięcia w tej organizacji?
Nie sądzę bym skakał pomiędzy kategoriami wagowymi lub coś takiego. Mam robotę do zrobienia, którą jest udowodnienie, że jestem najlepszym lekkim na świecie. Kocham WSoF i mam jeszcze 3 walki w kontrakcie. Po tych walkach chcę wyjść i zobaczyć co jestem wart. Miesha Tate dopiero co dostała 46 000 za wyjście do walki i 46 000 za wygraną. Ja dostanę 60 000 za wyjście i 60 000 za wygranie kolejnej walki a na końcu kontraktu będzie to 80 000 + 80 000. Nie wezmę niższej wypłaty tylko po to by przejść do innej organizacji.
Jeśli pójdziesz do UFC lub Bellatora gdzie widzisz siebie w top10?
Z ilością pieniędzy jaką chcę by mi zapłacili, nie będą mieli wyboru jak tylko rzucić mnie wilkom i mi jest z tym dobrze.
Czy istnieje jakaś szczególna walka której oczekujesz?
Z szacunkiem, chciałbym walczyć z Eddiem Alvarezem, Diego Sanchezem i Jimem Millerem. Ci goście są dobrzy i dalibyśmy świetne walki. Oczywiście chciałbym walki z mistrzem Rafaelem dos Anjosem, kiedy się tam dostanę chcę przeciwników z czołówki.
Chętnie bym go zobaczył w UFC jak wypada na tle reszty kozaków.
Nawet połowy z tych 80k od Łysego nie dostanie!!! Więc jeśli poważnie myśli o ufc to niech spuści z tonu.
Gosc jest niezły, demoluje rywali. UFC robi sprytny myk, ze dobremu zawodnikowi daje kontrakt na 3 walki, ale dopiero w przypadku 3 wygranych za 3 placi gruba kase, np. za 1 30+30 (win bonus), za 2 30+30 (win bonus), a za 3 w przypadku wygrania wszystkich 3 60+60 (win bonus) lub 100K dolcow flat, wtedy kolejny kontrakt jest już inaczej rozpisywany. Slyszalem, ze jak podpisali Lombarda to troszkę się przejechali, bo za pierwsze walki musieli mu sporo zaplacic, a facet nie miał dużej wartości marketingowej no i walczyl przeciętnie.