Justin Gaethje dosyć krytycznie podchodzi do swojej ostatniej walki, twierdzi, że nie do końca podobała się jego wojna z Michaelem Chandlerem.
Gaethje (23-3 MMA, 6-3 UFC) pokonał Chandlera (22-7 MMA, 1-2 UFC) w trzyrundowym pojedynku na UFC 268 w listopadzie, pojedynku, który został wyróżniony jako kandydat do „Walki Roku”. Była ona powszechnie uważana za jedną z najlepszych walk w historii organizacji, ale Gaethje nie był zbyt zadowolony ze swojego występu.
„Aby być całkowicie szczerym, czuję, że to była stosunkowo nudna walka” – powiedział Gaethje w rozmowie z BT Sport. „Tak, to po prostu nie ma sensu. Po raz pierwszy w życiu bardziej chciałem wygrać niż kogoś znokautować. Więc tak, to nie było dobre. Nie podobało mi się. Chcę wrócić do tego, że po prostu chcę kogoś zranić i wykończyć. Ale teraz, kiedy wygrałem i dostałem swoją szansę na walkę o tytuł, mogę wrócić do tego, jak powinno być.”
Wygrana ustawiła Gaethje jako pretendenta numer jeden w dywizji lekkiej UFC i oczekuje się, że były tymczasowy mistrz zmierzy się w następnej kolejności z obecnym posiadaczem tytułu Charlesem Oliveirą (32-8 MMA, 20-8 UFC).
W związku z zapowiedzianą walką o tytuł wagi półciężkiej między mistrzem Gloverem Teixeirą i Jirim Prochazką, która podobno ma się odbyć w Brazylii 7 maja, Gaethje chętnie zmierzyłby się z Oliveirą na wrogim terytorium.
„Chcę polecieć do Brazylii, chcę walczyć w chaosie” – powiedział Gaethje. „Jeśli cofniesz się i posłuchasz moich wczesnych wywiadów, powiedziałem, że chcę iść na terytorium wroga, jakim jest Brazylia i walczyć w tym chaosie. Oni krzyczący „Umrzesz”, 20 000 ludzi, jestem w 100 procentach pewny, że kiedy skończę, pokochają mnie.”