Junior dos Santos przyznaje, że po trzech kolejnych porażkach przed czasem, przechodzi przez „dziwny moment” w swojej karierze w MMA.
Junior dos Santos, były mistrz wagi ciężkiej UFC, próbował odbić się od dwóch przegranych przez TKO w walkach z Francisem Ngannou i Curtisem Blaydesem, a tymczasem w ostatni weekend przegrał trzecią walkę z rzędu przez TKO w starci Jairzinho Rozenstruikiem na gali UFC 252. Niestety dla Brazylijczyka i jego drużyny, sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem ulegając rywalowi w drugiej rundzie.
„Wiemy, że walka jest walką i wszystko jest możliwe, ale czułem się świetnie, miałem jedną z najlepszych kondycji w swojej karierze” – powiedział dos Santos w rozmowie z MMAFighting po przegranej z Rozenstruikiem. „Zawsze jest takie napięcie przed walką, ale byłem bardzo pewny siebie. I może nie trzymałem się strategii, która polegała na tym, żeby zmieniać swoje ataki zamiast robić to, co robię najlepiej, czyli używać boksu.
Znalazłem dystans, widziałem wszystko wyraźnie, wszystko szło dobrze, i nagle… To charakterystyczne dla wagi ciężkiej, zwłaszcza z Jairzinho, który uderza naprawdę mocno. Jeden z jego ciosów otarł się o mnie, a ty zostajesz na chwilę wytrącony z równowagi i to wystarczy, żeby wyeliminować cię z gry, a twój przeciwnik wykorzystuje to do zakończenia walki. Dobrze mi szło i niefortunnie się stało, że przegrałem.”
Z tymi trzema porażkami za sobą, dos Santos przyznaje, że jest w „dziwnym momencie” swojej kariery i że warto będzie usiąść z drużyną i spróbować określić, co mogą zmienić, aby osiągnąć bardziej korzystne wyniki.
„Przechodzę przez dziwny moment, w którym bardzo trudno jest osiągnąć dobre wyniki. Musimy ewoluować. Czasami nawet nie potrafimy zrozumieć, co trzeba zmienić, a co nie. Niezależnie od tego, to oczywiste, że analizujemy moją reakcję na jego ruchy, ale trudno jest dojść do prostej odpowiedzi. Określam to złą fazą.
Oczywiście musimy się z tego nauczyć i starać się wchłonąć jak najwięcej, żeby lepiej walczyć. I może musimy więcej pracować nad tym, żeby nie dać naszym przeciwnikom szansy na sprowokowanie takich sytuacji. Trzymajmy się planu, który mieliśmy, zamiast odpuścić walkę, używając więcej kopnięć, boksu, zapasów, a nawet jiu-jitsu.
To naprawdę mnie martwi, bo to już trzecia przegrana z rzędu. Wiem do czego jestem zdolny i znam swoje umiejętności, widzę siebie w świetnej kondycji zarówno technicznej jak i fizycznej jako sportowca, a brak pozytywnych wyników sprawia, że to nie ma sensu”.