Relacje między Jorge Masvidalem i Colbym Covingtonem nie zmieniły się nawet po ich pojedynku na UFC 272 i nie ma mowy o zakopaniu wojennego topora.
W głównym pojedynku gali UFC 272 Masvidal i Covington zmierzyli się w Oktagonie w T-Mobile Arena w Las Vegas. „Gamebred” miał swoje momenty w walce, ale presja i zapasy Covingtona dały Masvidalowi w kość. Ostatecznie to „Chaos” został zwycięzcą przez jednogłośną decyzję.
Masvidal wziął udział w konferencji po walce i dał do zrozumienia, że nadal będzie konfrontował się z Covingtonem, nawet na ulicy, jeśli obaj wpadną na siebie.
„Jak mówiłem, to nic osobistego, ale to jest do bani, bo ten idiota mówił o moich dzieciach. On nadal jest kimś kogo, jeśli zobaczę go na ulicy, rzucę przeciwko niemu wszystko, co mam, żeby złamać mu pieprzoną szczękę. Nieważne, że przegrałem dziś w zapasach. Nadal uważam, że to pieprzona pi**a”.
Masvidal przegrał już trzy walki z rzędu. Miał nadzieję, że uda mu się odbić po brutalnej porażce przez nokaut z rąk obecnego mistrza UFC w wadze półśredniej Kamaru Usmana w kwietniu 2021 roku.
Po porażce z Covingtonem, Masvidal ma rekord 35-16. Nie wygrał walki od czasu starcia z Nate’em Diazem w listopadzie 2019 roku. Po walce z Covingtonem, Masvidal przyznał, że był nieco jednowymiarowy przez całą walkę.
„Byłem wyłączony z walki przez zapasy. Musiałem się mocniej siłować. To czego zabrakło, to zapasów. Chcę podziękować Bogu za wszystko, co dostałem. Dziękuję wszystkim za przybycie. Przepraszam moje dzieci, to jedyni ludzie, których będę przepraszał. I cholera, nie było dzisiaj moich zapasów. Byłem płaski”.
Czas pokaże co dalej z Jorge Masvidalem, ale pozytywną dla niego kwestią jest to, że przed walką z Covingtonem podpisał nową lukratywną umowę z UFC.