Amerykanin po wygraniu czternastego mistrzowskiego pojedynku.
W walce wieczoru UFC 247 Jon Jones (26-1 1 NC, 20-1 1 NC w UFC) po raz kolejny bronił pasa wagi półciężkiej tym razem podejmując Dominicka Reyesa (12-1, 6-1 w UFC, #4 w rankingu UFC). Pretendent postawił poprzeczkę bardzo wysoko a zdaniem wielu był lepszy od mistrza.
Największą siłą Reyesa była oczywiście stójka, aktywne poruszanie się i celne uderzenia sprawiły, że Jones przyjął wiele ciosów.
Część mnie chciała sprawdzić jak długo możemy tak walczyć. Chciałem zobaczyć co on ma do zaoferowania i przyjąć to. Myślę, że przyjął jego najlepsze uderzenia. Uważam, że moje szczęka jest bardzo niedoceniana.
Po walce Jon oczywiście nie miał zamiaru przyznać jak dobry był jego rywal.
Nie uważam by Dominick miał jakieś wymówki na dzisiejszą przegraną. Przegrał, nie zdobył żadnego obalenia. Ja obaliłem i zaszedłem mu za plecy. Ciężko mówić z pewnością o tym co się stało bez obejrzenia walki.
Mistrz jest otwarty na możliwość stoczenia rewanżu i jest przekonany, że nikt nie będzie w stanie pobić jego rekordu w ilości obron mistrzowskiego pasa.
Myślę, że za kilka lat ludzie docenią to, co zrobiłem. Uważam, że nikt nie pobije tego rekordu. Mieszane sztuki walki stają się co raz trudniejsze. Myślę, że docenię to wszystko za 10 lat gdy mój rekord nadal będzie aktualny.