Do UFC 200 pozostało już tylko kilkanaście dni i emocje stają się coraz większe. Pojawia się również coraz więcej materiałów o zawodnikach.
Główną walkę wieczoru tej gali będzie pojedynek rewanżowy między Danielem Cormierem i Jonem Jonesem. Jones w ostatnim wywiadzie dla stacji FOX opowiedział o swojej najtrudniejszej walce w karierze. Sprawdźmy kogo Jones wybrał na swojego najtrudniejszego przeciwnika. Czy wobec zbliżającej się walki z „DC”, to właśnie Cormier był tym najtrudniejszym rywalem?
— Myślę, że najbardziej jestem zadowolony z siebie w walce z Rashadem Evansem. Evans był facetem, który znał mnie osobiście, trenował ze mną i jak się nie mylę w tamtej walce miał rekord 15-1. Miał za sobą tylko jedną przegraną walkę z Lyoto Machidą. Do tamtego czasu był zwycięzcą, a wcześniej znokautował Chucka Liddella. On był wtedy prawdziwym skurczybykiem. Bardzo mi się podobało, że cała ta walka była jednostronna na moją korzyść — z tej walki jestem najbardziej dumny.
— Jeśli chodzi o moje aktualne, najtrudniejsze walki, to była nią ta z Alexandrem Gustafssonem. Gustafsson w pewnym momencie walki oszołomił mnie i sprawił, że zacząłem krwawić, a ostatecznie po walce trafiłem do szpitala.
— Daniel Cormier, walka z nim nie była dla mnie trudniejsza niż ta z Gloverem Teixeirą. W pierwszych trzech rundach stawiliśmy sobie wyzwanie, ale potem zwycięstwo należało już do mnie.
Jak widać, zdaniem „Bonesa” pierwsza walka z Danielem Cormierem na UFC 182 nie była dla niego najtrudniejsza. Wszyscy zadają sobie jednak pytanie, czy po długiej nieobecności w klatce i po spokojnej walce z Ovincem Sainte Preux, Jon Jones wciąż będzie takim zabijaką jak kiedyś?
będzie oj bedzie ;))