Jimmy Crute i Michał Oleksiejczuk zmierzyli się w pojedynku co-main event gali UFC Auckland, ale dla Polaka nie była to dobra noc.
W jednostronnej walce, Crute zdominował Oleksiejczuka zapaśniczo przed wyciągnięciem kimury w pierwszej rundzie. Australijczyk był tym, który narzucił tempo i swój styl walki nie pozwalając Polakowi praktycznie na cokolwiek.
Crute nie marnował czasu na skracanie dystansu i natychmiast poszedł po sprowadzenie. Oleksiejczuk wykonał solidną robotę broniąc się na nogach, ale był agresywnie przyciskany do siatki. Crute starał się wszelkimi sposobami obalić Oleksiejczuka i udało mu się to. Australijczyk bardzo łatwo zajął dosiad i potem szybko przeszedł do pozycji bocznej z której złapał Oleksiejczuka w kimurę. Polak odklepuje, koniec walki.
Jimmy Crute pokonał Michała Oleksiejczuka przez poddanie (kimura) – runda 1, 3:29.
Crute ma teraz cztery stoczone walki w UFC, których bilans to 3-1. W wywiadzie udzielonym po walce, Crute rzucił wyzwanie sklasyfikowanemu na 12. pozycji w dywizji półciężkiej Mishy Cirkunov’owi.
Dla Michała Oleksiejczuka była to piąta walka w UFC i niestety druga przegrana z rzędu. Wcześniej przegrał przez poddanie w drugiej rundzie z Ovince’em Saint Preux. Pozostałe trzy walki, to dwie wygrane przez TKO w pierwszych rundach z Gadzhimuradem Antigulovem i Gianem Villante oraz walka nierozstrzygnięta z Khalilem Rountree w debiucie.
Co tu dużo pisać. Marnujesz się chłopie u tego czarusia „będzie leżeć, będzie bity, będzie płakać”. Poświęć kilka miesięcy na parter bo jesteś „jednowymiarowy”. Szkoda patrzeć jak marnuje się taki potencjał.