Jessica Aguilar (19-4) nie ma żadnych wątpliwości, że pokona Claudię Gadelha (12-1) podczas ich walki na UFC 190 i umocni się na pozycji pretendentki do tytułu.
„To takie niesamowite, że w 2008 brałam udział w Pan-Ams i spotkałam Danę White w Gold’s Gym. Moi koledzy z klubu i ja zbijaliśmy wagę. Dana White powiedział, że w UFC nie będzie kobiet, bo za mało ich jest, żeby tworzyć całą kategorię. Moi koledzy z klubu przedstawili mnie. Dałam mu moją wizytówkę i powiedziałam: „kiedyś będę twoją mistrzynią.” Od kiedy zaczęłam karierę, zawsze mówiłam, że będę najlepsza, będę numerem jeden. Teraz mamy rok 2015, siedem lat później i jestem krok bliżej, żeby spełnić swoje marzenie.”
Jeśli Aguilar pokona Gadelhę, która przegrała niejednogłośną decyzją z obecną królową dywizji słomkowej Joanną Jędrzejczyk (10-0), z pewnością jako następna zmierzy się z Polką. Aguilar twierdzi, że lubi Jędrzejczyk, jednak uważa, że Polka jeszcze nie dowiodła swojej wartości, mimo zwycięstw nad Carlą Esparzą i Jessicą Penne. „Jag” uważa, że ona swój status najlepszej na świecie osiągnęła pokonując dwukrotnie Megumi Fuji w odstępie niewiele ponad roku.
„Myślę, że jest świetną mistrzynią. Ja jestem numerem 1 na świecie, bo pokonałam numer jeden Megumi Fuji – najpierw w 2012, a potem rok później. Nie wierzę w obecny ranking. Ona jest świetną mistrzynią. Ma wiele umiejętności, a kiedy powiedziałam, że jest jednowymiarowa, nie chciałam jej obrazić – po prostu jeszcze nie widzieliśmy jej w parterze. Ma wspaniałą stójkę, to jej mocny punkt, robi to od wielu lat. Lubię ją. Ma moc, świetnie się rusza, ma fajną osobowość. Ma naprawdę dobrą energię.”
Niewiele zawodniczek może pochwalić się takimi osiągnięciami jak Aguilar – na koncie ma kilka obron tytułu mistrzowskiego World Series of Fighting, a także rekord 5-1 w Bellator. Jej sportowe CV to powód, dlaczego po zakontraktowaniu przez UFC została rzucona od razu na głęboką wodę, czyli walkę w Gadelhą na UFC 190.
„To są właśnie walki, jakie chcę. Chcę walczyć z najlepszymi i nadal udowadniać, dlaczego ja jestem najlepsza.”
Aguilar już raz walczyła z Gadelhą, tyle że w turnieju grapplingowym:
„Pamiętam, że byłam niebieskim pasem, a ona brązowym. Ważyła jakieś 145 funtów, ja jakieś 125. Niewiele się działo. Ona obeszła gardę, starała się atakować ze swojej gardy, ale nic się nie stało. Ponieważ to ona atakowała, sędziowie przyznali jej zwycięstwo. Moja gra parterowa się bardzo zmieniła od tego czasu. Posiadam brązowy pas, minęło 5 lat. Jestem teraz inną zawodniczką, a to nie będzie walka grapplingowa. To jest MMA, tu są uderzenia, tu będzie dużo dynamiki.”
Aguilar na pewno rozwinęła się przez ostatnie lata, ale kobiece MMA też nie jest takie samo jak w 2008, kiedy przedstawiała swoją wizję szefowi UFC.
Kolejna piekna historia, az sie poplakalem…ale poprawie sobie humor jak Asia ubije jej schabowego na twarzy na niedziele.