The Killa Gorilla przed UFC 254.
Już w sobotę Jared Cannonier (13-4, 6-4 w UFC, #2 w rankingu UFC) stanie przed szansą wywalczenia możliwości walki o mistrzostwo wagi średniej. Wszystko wskazuje na to, że w przypadku pokonania Roberta Whittakera (21-5, 12-3 w UFC, #1 w rankingu UFC) Amerykanin w kolejnym pojedynku podejmie Israela Adesanyę (20-0, 9-0 w UFC). Sam mistrz, po ostatniej wygranej, wymienił nazwisko 36-latka jako potencjalnego kolejnego rywala.
Dobrze jest być rozpoznanym przez mistrza. Przede mną jest Robert a wszystko inne to rozpraszacze.
Mam szacunek dla każdego w tym sporcie. Jeśli będą mnie szanować to ja to odwzajemnię. Byłem fanem Izzy’ego jeszcze zanim trafił do UFC. On widzi zbliżających się rywali i myślę, że zwróciłem jego uwagę. Powiedział to przed całym światem a świat to łyknął.
Whittaker będzie dla Jareda drugim byłym mistrzem, z którym się zmierzy.
Kiedy walczyłem z Andersonem wmawiałem sobie, że nie walczę z byłym mistrzem, ale po prostu z innym gościem. Tak samo będzie z Robertem, nie mam zamiaru robić go bardziej specjalnym niż jest.
Cannonier niesie ze sobą niecodzienną historię. Amerykanin trafił do UFC rywalizując w kategorii ciężkiej, ale później zszedł do limitu -93kg. Po przegranych z Janem Błachowiczem i Dominickiem Reyesem 36-latek zszedł do wagi średniej, w limicie -84kg przez nokauty pokonał Davida Brancha, Andersona Silvę i Jacka Hermanssona.
Jestem podekscytowany i szczęśliwy z powodu miejsca, w którym jestem. Byłem dokładnie w tym miejscu przed kontuzją i kontynuuję tam, gdzie przerwałem. Jestem bardzo szczęśliwy, że nadal jestem w tym miejscu i jestem gotowy by wykonać swoją robotę.