Brazylijczyk nie spodziewał się, że uda mu się skończyć walkę przed czasem.
Zapewne wielu z nas z niecierpliwością czekało na batalię Ronaldo Souzy (21-3 1 NC, 4-0 w UFC, 2# w rankingu UFC) z Gegardem Mousasim (35-5-2, 2-2 w UFC, 8# w rankingu UFC). Jednak The Dreamcatcher zaprezentował się nie tak dobrze jak się po nim spodziewano. Walka zakończyła się w III rundzie na korzyść Souzy wskutek duszenia gilotynowego.
Sam Aligator był zdziwiony słabą postawą rywala.
„Czekałem na 50-rundową walkę. Byłem gotowy na trudniejszą walkę. Oczywiście chciałem go poddać ale nie spodziewałem się tego. Spodziewałem się ostrzejszej walki. On ma wielkie nazwisko, dobry rekord i był po dużej wygranej nad Markiem Munozem, dlatego bardzo go respektowałem.”
Brazylijczyk podziękował wszystkim którzy pomogli mu przygotować się do walki. Zwycięstwo nad Gegardem znacznie przybliżyło go do starcia o mistrzowski pas wagi średniej który obecnie jest na biodrach Chrisa Weidmana. Amerykanin będzie go bronił 6 grudnia gdy po drugiej stronie klatki będzie Vitor Belfort.
Ja nigdy Mousasiego nie cenilem, dla mnie przecietniach. Walka z King Mo wszystko pokazala i od tamtego czasu za duzo sie nie zmienilo.
Mało efektowne te walki Mousasiego, nie lubie takich zawodników.