Rosjanin tłumaczy absencję na UFC 272.
Islam Makhachev (22-1, 11-1 w UFC, #3 w rankingu UFC) był zawodnikiem, którego kandydatura do walki z Rafaelem dos Anjosem (31-13, 20-11 w UFC, #6 w rankingu UFC) była jedną z najsilniejszych. Ostatecznie w co-main evencie UFC 272 z Brazylijczykiem rywalizował Renato Moicano (16-5-1, 8-5 w UFC) a Dana White powiedział, że Rosjanin nie był skłonny do wzięcia tej walki.
Makhachev twierdzi, że było inaczej.
Byłem w Kalifornii na wakacjach, zadzwoniłem do mojego menadżera i powiedziałem, żeby zadzwonił do UFC, bo jestem gotów wziąć tę walkę. Zapytałem o pewne warunki, bardzo małe warunki, nic wielkiego lub niemożliwego do zrobienia. To nie było tak, że z UFC do mnie dzwonili. Chciałem tej walki, ale UFC tego nie zrobiła. Tak było.
Nie wiadomo czy powodem niezgody były wspomniane małe warunki (może gwarancja titleshota w kolejnym starciu) czy też zaistniały inne przyczyny. White dodał też, że organizacja będzie chciała ponownie zestawić Islama do walki z Beneilem Dariushem (21-4-1, 15-4-1 w UFC, #4 w rankingu UFC).
Rosjanin uważa, że walka o pas już mu się należy.
White może mówić co chce, to nie ma znaczenia. Ja zawalczę z każdym, ponieważ mam zamiar być mistrzem i zawalczę z wszystkimi z TOP10. Mam zamiar pokonać ich wszystkich. Kiedy zdobędę pas mam zamiar pokonać dos Anjosa i wszystkich tych gości, ale UFC ma show w Abu Dhabi a ja uważam, że na to zasługuję.
Jeśli Charles Oliveira pokona Justina Gaethje to będzie passa 11 kolejnych zwycięstw vs. passa 10 kolejnych zwycięstw. To jest podobne do Khabib vs. Tony Ferguson. To największa walka w dywizji lekkiej.
Makhachev od września 2016r. wygrał 10 kolejnych pojedynków. Islam z sukcesem odprawił m.in. Dana Hookera, Bobby’ego Greena i Armana Tsarukyana.