Holly Holm rozumie, co jest stawką jej sobotniej walki.
Była wielokrotna mistrzyni świata w boksie, Holm, zadebiutuje już jutro w octagonie UFC w walce z Raquel Pennington na gali UFC 184. Holm jest mocną faworytką starcia, przychodząc do UFC z wieloma światowymi tytułami z boksu oraz nieskazitelnym rekordem MMA 7-0 i mając w dorobku 6 walk MMA zakończonych przed czasem. Mówi się o niej jako o potencjalnej kandydatce do starcia z Rondą Rousey. Oczekuje się od niej również szybkiego rozniesienia Pennington.
Holm wie, że te oczekiwania są duże.
„Czuję, że jestem trochę na przegranej pozycji. Wiem, ze oczekiwania wobec mnie są bardzo wysokie, a nie mam pewności, że im podołam. Wiecie jak to jest, czasem do kin trafia film o którym wszyscy mówią, idziesz na niego nakręcony, a po seansie stwierdzasz, że wcale nie był tak dobry. Natomiast jeśli idziesz oglądać film, który nie był tak rozdmuchiwany, to jesteś bardziej obiektywny, bo nie masz wyrobionej wcześniejszej opinii, jaki powinien być.”
„Najtrudniejsze na czym teraz muszę się skupić, to upewnienie się, że walczę swoją walkę i nie mam na sobie presji robienia rzeczy w sposób dla mnie mało komfortowy. Chcę zawalczyć po swojemu, dać dobrą walkę i wykonać gameplan. Jeśli ludziom się spodoba, to fajnie.”