Na gali Strikeforce: „Miami” miał miejsce debiut byłego zawodnika NFL – Herschela Walkera. Zanim jeszcze to zdarzenie miało miejsce, wiedząc o nim tylko to, że ma 47 lat i kiedyś uprawiał futbol zastanawiałem się czy to ma sens, czy będzie to kolejny dowcip w stylu „Jose Canseco na ringu MMA”. Wczoraj okazało się, że dziewięć tygodni przygotowań wystarczyło Walkerowi, aby spokojnie przejść się po nieznanym (wam chyba też nie – zresztą nic nie straciliśmy) Gregiem Nagym, który pomógł Herschelowi zaprezentować jego zdolności (i atletyczną sylwetkę).
W walce Herschel wyglądał na bardzo spokojnego, a spytany o to czy nie czuł stresu odpowiedział:
„Będziecie tym zaskoczenie, ale zupełnie mi nie przeszkadzała. Nie czułem żadnej presji, a to dlatego, że czułem, że ludzie z AKA, wszyscy zawodnicy, przygotowali mnie na to. Musiałem tylko wejść na ring i zrobić swoje. Interesuję się MMA już cztery lata i to nie jest coś co nagle postanowiłem robić, bo przez cały ten czas nad tym rozmyślałem. Chciałbym także podziękować Scottowi Cokerowi, Strikeforce i Showtime za to, że sprawili, że mogłem wystąpić, tak aby cała rodzina mogła mnie zobaczyć.”
To czy zobaczymy go walczącego po raz kolejny stoi na razie pod znakiem zapytania. Z jednej strony Walker pokazał się z całkiem niezłej strony – nie dał się ani obalić, ani poddać, zajmował pozycje dominujące i uderzał, ale…. jego przeciwnik ma teraz ujemny rekord. Jestem w stanie zgodzić się z tym, że Herschel ma potencjał, ale nie robiłbym z niego kandydata na mistrza, dla mnie jest to raczej swego rodzaju ciekawostka. Jeśli będzie znowu walczył – ok, obejrzę walkę, a jeśli nie? – to nie.
„emeryt” zaprezentował się naprawdę nieźle (no może parter pozostawiał sporo do życzenia), natomiast na tle kelnera, z jakim przyszło mu walczyć, było o to łatwiej
walka ta była stanowczo niepotrzebna i mocno zaszkodziła udanej imprezie, jaka odbyła się na Florydzie
Strikeforce takimi walkami zarabia kase, wciska tani kit ludzią, co nie mają pojęcia o mma… i tak trzymać!! wypełniają lukę.. kasa się kręci, organizacja rośnie w siłę, coraz lepsi zawodnicy, lepszy poziom, KONKURENCJA(!)
Trzeba jednak oddać, że emeryt fizycznie,jak na swój wiek formę ma iście spektakularną, a że jest twardy to było do przewidzenia – NFL nie jest ligą ,,wychowującą” chłopców- kontuzjogenność tej ligi, co ciekawe jest wielokrotnie większa aniżeli kontuzjogenność federacji MMA.
Ta walka to blazenada – skandal !!!! Nie maja pojecia o MMA zarowno Emeryt jak i kelner !!!
Ale, dzięki temu o gali i Strikeforce mówiło się i pisało wszedzię w USA od telewizji CNN, ESPN, Fox News przez portalach jak Yahoo na największych rozgłośniach radiowych kończąc.
Tak się robi biznes. Jak chcecie tylko „prawdziwego mma” to nie liczcie na mega zainteresowanie ze strony pruderyjnych mediów i dobre stawki dla zawodników.
Dlatego robotę jaką odwala Pudzian w ksw, wALKER W SF czy Kimbo w UFC jest potrzebna, a wy najlepiej zapoznajcie się z podstawowymi regułami ekonomii i marketingu, który wcale nie jest grzechem. A jak nie to cieszcie się tym „rawdziwym mma” robionych za Bóg zapłać w szkolnych halach ze znikomym zainteresowaniem mediów…