(foto: mmamania.coom)
Wygląda na to, że mistrz wagi lekkiej Strikeforce rozważa opuszczenie ów organizacji i wstąpienie w szeregi największego kolosa MMA na świecie, jakim niewątpliwie jest UFC. Jednak powodem tych przemyśleń nie są pieniądze, a coś większego – duch rywalizacji.
„To jest coś o czym myślę. Tak naprawdę nie chodzi tu o UFC, a o zawodników którzy tam są. Myślę, że pokonałem już wszystkich poza UFC… Zawodnicy, z którymi chciałbym stoczyć walki w UFC to oczywiście Frankie Edgar, Gray Maynard, Kenny Florian, BJ Penn, z nimi chciałbym walczyć. Więc przejście do UFC, to zdecydowanie coś o czym myślę…”
W ten sposób wypowiada się Gilbert Melendez na temat przejścia do UFC. Czyżby mistrz wagi lekkiej Strikeforce chciał pójść w ślady swojego przyjaciela Jake’a Shieldsa? Wygląda na to, że tak.
Jak by Zuffa wykupiła SF jeszcze…. : )))
to był by miód
i polał bym z Fedrora 😀
chociaz jeden ma ambicje zeby walczyc z dobrymi przeciwnikami
Chcialbym Go widziec w UFC, i zycze Mu powodzenia. I niech nie idzie w slady Jake’a Shields’a bo ten raczej nie zawojuje w UFC. Ledwo co wygral(moim zdaniem nieslusznie) przez decyzje z Martinem Kampmanem, a co dopiero jakby mial sie bic z GSP…
Ty tak serio? To XXI wiek! Każdy leci na kasę! Pieprzy, że chce lepszych przeciwników a tak na prawdę leci na kasę! UFC wcale nie ma takich finezyjnych lekkich i mógłby walczyć z solidnymi nazwiskami na SF czy DREAM! A jeśli już trafi do UFC to wyleci jak nick diaz, który myślał, że podbije świat… (Jeśli w moim poście występują błędy to przepraszam, ale już nie pamiętam jak wygląda moje łóżko)