Gilbert Burns uważa, że wszystko wskazuje na to, że dojdzie do jego starcia z Jorge Masvidalem. „Durinho” nie omieszkał też skrytykować Leona Edwardsa.
Burns nie ma nic przeciwko „Gamebredowi”. W rzeczywistości, „Durinho” mówi, że darzy Masvidala wielkim szacunkiem. Dla niego ta walka to świetna okazja, żeby podnieść swoją pozycję i wrócić do rywalizacji o tytuł wagi półśredniej UFC.
Gilbert Burns w rozmowie z Brettem Okamoto z ESPN wyjaśnił dlaczego jego zdaniem walka z Jorge Masvidalem to strzał w dziesiątkę.
„Widzę prostą drogę do tego pojedynku, Masvidal powiedział, że chce walczyć. Chce walczyć z najlepszymi w UFC i brachu, ja jestem właśnie tutaj. To co innego, bo nie lubię Leona Edwardsa, ale z drugiej strony lubię Masvidala. Mam ogromny szacunek dla tego gościa. Pieprzone BMF, te szalone walki uliczne w tamtych czasach, ponad 50 walk. Tak, chcę walczyć z Masvidalem. Myślę, że to walka, która może się odbyć już teraz. Obaj jesteśmy na Południowej Florydzie, zróbmy to w Miami. Jeśli chcesz postawić na szali tytuł BMF, to go postaw. Ale to jest walka numer jeden, której teraz pragnę.”
Opinia Burnsa na temat Edwardsa jest drastycznie inna. Brazylijczyk powiedział, że nie jest pod wrażeniem najlepszego w Anglii zawodnika wagi półśredniej.
„Jedynym gościem, którego pokonał w pierwszej dziesiątce był mój człowiek, Vicente Luque, a to było w 1999 roku. Nawet nie wiem jak dawno temu to było. A potem wsadził palca w oko Belalowi Muhammadowi. Następnie walka z Nate’em Diazem, koniec tej walki nie był takim końcem, żeby wygłaszać jakieś cholerne oświadczenie. Ale ja to rozumiem, ja to rozumiem. Nie lubię tego gościa, będę z nim walczył, ale nie myślę w tej chwili o walce z nim.”
Burns następnie stwierdził, że „Rocky” olewa ludzi na lewo i prawo i unika walk.
„Ten facet to pieprzony tchórz.”
Gilbert Burns jest po wygranej przez jednogłośną decyzję nad Stephenem Thompsonem. Była to bardzo ważna walka dla Burnsa, który był po przegranej walce z Kamaru Usmanem o pas.