Gilbert Burns na przygotowania do swojej walki na UFC 273 z Khamzatem Chimaevem sprowadził znajomą twarz., byłego przeciwnika Kamaru Usmana.
Burns, który trenuje w Sanford MMA, powiedział, że Usman wrócił do klubu, aby pomóc mu w przygotowaniach do walki ze Szwedem. Usman oczywiście trenował w Sanford MMA, ale kiedy otrzymał kontrakt na walkę z Burnsem, odszedł i zaczął trenować pod okiem Trevora Wittmana. Mimo to, przez cały czas trwania obozu przebywali blisko siebie, a teraz znów razem trenują.
„Usman przyjechał na kilka dni, żeby mi pomóc” – powiedział Burns w rozmowie z TMZ Sports – „Pomagał mi kilka razy, nie trenował ze mną, ale był kimś w rodzaju trenera. Ma bardzo wysokie IQ i bardzo dobre rady. Dobrze było mieć go w pobliżu”.
To interesujące, że Kamaru Usman pomaga w przygotowaniach Gilberta Burnsa, biorąc pod uwagę fakt, że jeśli Brazylijczyk wygra, to bardzo możliwe, że będzie miał szansę na drugie starcie z mistrzem. Burns twierdzi jednak, że obaj pozostają kolegami i wiedzą, że ich walka to tylko biznes, bo on nawet nie postrzega jej jako walki z Usmanem, a jedyne o czym myśli to zdobycie pasa.
„To jest jak Rocky i Apollo, Apollo pokonał Rocky’ego i wrócił, żeby mu pomóc, więc tak, to jest trochę podobna sytuacja. Szczerze mówiąc, pogodziłem się z tym. Facet mnie pokonał, na pewno chcę zostać mistrzem, ale nie chodzi mi o Kamaru, tylko o tytuł, chcę zostać mistrzem, chcę być najlepszy. Nie mam nic do Kamaru, to nic osobistego, nie ma w tym żadnej urazy”.
Zanim dojdzie do rewanżu, zarówno Burns, jak i Usman będą musieli wygrać swoje najbliższe walki. Brazylijczyk ma spore szanse w walce z Chimaevem, podczas gdy mistrz ma zmierzyć się w lipcu z Leonem Edwardsem w rewanżu.