Czy będąc profesjonalnym zawodnikiem sportu kontaktowego jakim jest MMA można jednocześnie nienawidzić swojej pracy? Okazuje się, że tak i nowy mistrz wagi średniej UFC Georges St-Pierre jest tego przykładem.
Trudno uwierzyć, że taki profesjonalista jakim jest St-Pierre, może nie przepadać za walkami i nienawidzić kilku kwestii z nimi związanymi.
St Pierre powrócił po czteroletniej przerwie i na gali UFC 217 przeszedł do historii pokonując mistrza wagi średniej Michaela Bispinga, aby samemu dołączyć do wąskiego grona trzech innych mistrzów dwóch kategorii. Kiedy GSP odchodził ze sportu w 2013 roku, powiedział, że czuje zbyt dużą presję, wypalenie i potrzebuje trochę czasu, aby naładować baterie. Georges co prawda nie zakończył kariery, ale też nie powiedział kiedy powróci do Oktagonu.
Po zwycięstwie z Bispingiem, Georges St. Pierre porozmawiał z Arielem Helwani i wyjaśnił, że tak naprawdę nienawidzi aspektu rywalizacji.
„W tygodniu poprzedzającym walkę jesteś bardzo zestresowany. To niewiarygodne. Nie podoba mi się ta część mojej pracy – nienawidzę tego. Zwłaszcza, że to głównie okres oczekiwania. Uwielbiam walczyć gdy jestem na siłowni i trenuję z kimś. Uwielbiam wymieniać się wiedzą, uwielbiam trenować, ale kiedy walczę, ciśnienie jest szalone. To jest nie do zniesienia. Nienawidzę tego.”
GSP ma jednak świadomość, że te emocje, i cała ta otoczka są częścią procesu, który pozwala mu na styl życia, który prowadzi.
„Jeśli przez to przejdę, to pozwoli mi to prowadzić styl życia, który kocham. Moja wolność, mój styl życia pozwalający trenować jak samuraj, aby móc trenować jak mistrz sztuk walki, aby realizować wspaniałe rzeczy w swojej karierze. Nie ma idealnej pracy.
W mojej pracy jest więcej pozytywnych rzeczy niż negatywnych. Właśnie dlatego to robię.”
.@georgesstpierre reveals that as much as he loves to learn and train, he actually hates to fight. #themmahour https://t.co/TgUSYw5Q11 pic.twitter.com/fZSXGIWoSW
— MMAFighting.com (@MMAFighting) 9 listopada 2017
hehe smieszne, ale przyznamm, ze go rozumiem, to jest taki syndrom strachu utraty pozycji.. oczywicie jestem zwyklym szaraczkiem i jest to nieporownywalna skala do GSP ale jako dziecko tez przez to przechodzilem, mianowicie:
jak juz w szkole nastukalem absolutnie wszystkim, to zamiast podniesc swoja pewniosc siebie, zzeral mnie stres przez tym, ze znajdzie sie w koncu ktos kto mi nastuka :] Moze to jest po prostu zwiazane z charakterem GSP, on ogolnie byl tam jakims zwyklym chlopcem, dobrym, zupelne przeciwienstwo „School bullying” i do tego charakteru ma skille wieksze niz bad boy’e, on sie nie moze odnalezc w tej rywalizacji :]
Tu nie ma nic smiesznego. Przed walka jest naprawde ogromny stres.
Hehe @mustela wypowiedział się zawodnik wojownik co w gimnazjum kilku gimbusów przed dojrzewaniem obił xD Gdybyś chociaż raz był na zawodach wiedziałbyś o czym GSP mówił.
Oj Maciej jak zawsze mnie nie doceniasz, ale nie będę szedł w twoją stronę przechwałek. Jak widzisz napisalem, że ta skala jest nieporównywalna, ale oczywiście twoja proznosc nie zauważyła tego i musiałeś napisać coś, żeby pokazać jaki to jesteś super fajter i gość, który NAWET w zawodach brał udział 😛
Napiszę tylko, że ani w zapasach, ani w Judo ani w boksie nie byłem tak dobry jak w.. „gimnazjum” bo nie wiem jak ci to wyjaśnić że za moich czasów nie było gimnazjów 😛
Mustela byłeś łobuzem ? )))) To prawie jak Żywiec, jednak prawie robi różnice ,upłakałem się czytając twój komentarz)))
W końcu naczelny hejter 🙂 nick zobowiązuje hehe
@tofik – tak, zanim wstapilem do seminarium… ops 😉
Ale schodzac juz z mojego dziecinnego wywodu, to mysle, ze takiego GSP moglby zdiagnozowac jakis psycholog. Chodz pewnie diagnozowali i powiedzieli, zeby poszedl na emeryture 😛