Francis Ngannou nie jest do końca pewien, dlaczego Dana White nie pojawił się w Oktagonie, aby wręczyć mu mistrzowski pas po zwycięstwie nad Cirylem Gane na UFC 270.
Ngannou (17-3 MMA) zmierzył się o mistrzostwo w wadze ciężkiej z byłym partnerem treningowym i tymczasowym mistrzem Cirylem Gane (10-1 MMA).
Było to fascynujące starcie, w którym prawdopodobnie najmocniej uderzający zawodnik w historii UFC zmierzył się z rywalem, którego wielu uważa za najlepszego technicznie stójkowicza w dywizji.
Dodatkowym smaczkiem był fakt, że Francis Ngannou jest uwikłany w spór kontraktowy z Daną White’em i UFC. „The Predator” dał jasno do zrozumienia przed UFC 270, że nie ma zamiaru walczyć na obecnych warunkach i żąda umożliwienia mu rywalizacji w boksie.
Choć nie był to w sposób, którego większość się spodziewała, Ngannou zdołał przeciwstawić się przeciwnościom losu i zachować tytuł w wadze ciężkiej, wygrywając przez jednogłośną decyzję z Cirylem Gane po dominacji w zapasach.
Po zwycięstwie, mistrzowski pas został założony na talię Ngannou przez Micka Maynarda, a nie Danę White’a. Ta sytuacji nie pozostała niezauważona i Kameruńczyk został poproszony o komentarz w tej sprawie podczas konferencji prasowej.
„Nie wiem. Musicie go zapytać” – powiedział Ngannou. Nie, nie miałem z tym nic wspólnego. Myślę, że to była ich decyzja. Ja też zaraz o to zapytam.”
Kiedy Ngannou został poinformowany, że White postanowił opuścić również konferencję prasową po UFC 270, mistrz był ponownie zaskoczony.
„Wow, OK, też o tym nie wiedziałem”.
Pytanie brzmi więc, gdzie był Dana White? Nie licząc choroby lub nagłej rodzinnej sytuacji, absencja szefa UFC podczas wręczania mistrzowskiego pasa oraz konferencji nie wygląda dobrze, biorąc pod uwagę konflikt między nim a Ngannou.