Czy dojdzie do walki dwóch wysoko notowanych ciężkich?
Od czasu przegranej na UFC 220 walki o pas wagi ciężkiej nie mieliśmy wielu informacji od Francisa Ngannou (11-2, 6-1 w UFC, #1 w rankingu UFC). Kilka dni temu pochodzący z Kamerunu zawodnik zapowiedział, że powraca do walk, dzisiaj na twitterze dał do zrozumienia, że jest chętny na walkę z Derrickiem Lewisem (19-5 1 NC, 10-3 w UFC, #5 w rankingu UFC), który pozwalał sobie na nieprzychylne wobec Ngannou komentarze po jego porażce w starciu z Stipe Miociciem (18-2, 12-2 w UFC).
Wówczas Derrick mówił:
Teraz gdy to widziałem, jak on ma na imię, Francis? On dostał pół miliona dolarów tylko za to, że zawalczył o pas. Pozwólcie mi walczyć o pas, możecie mi dać pół miliona, ja też się wygazuję.
Gwarantowane pół miliona? Nie musicie się martwić o moje treningi, będę pił piwo tuż po ważeniu.
Na zaczepki Francis odpowiedział:
Derrick has been talking some of his sh*t while I was off . Can someone please let him know that I’m here now, so if he really wants me, he should send his manager to deal with @ufc
— Francis NGannou (@francis_ngannou) 18 marca 2018
Ngannou ostatni pojedynek w styczniu, podczas UFC 220 przegrał na punkty z Stipe Miociciem. Wcześniej Kameruńczyk zanotował świetną passę sześciu kolejnych zwycięstw w UFC.
Lewis miesiąc temu znokautował Marcina Tyburę powracając do zwycięstw po wcześniejszej porażce w starciu z Markiem Huntem.
Ngannou go zabije, ma lepszą stoję ni tybura i jest szybszy niż za ułoży derrick
Potencjalnie bardzo ciekawa walka, z chęcią bym ją zobaczył zwłaszcza jeśli toczyć się będzie w stójce. Ngannou niekoniecznie jest mocniejszy, choć cios ma on piekielnie ciężki.