Francis Ngannou wyjawił, że nie może się doczekać walki z Cirylem Gane w 2022 roku, ale przyznaje, że nie jest to pojedynek na tym samym poziomie co walka z Jonem Jonesem.
Kameruński mistrz wagi ciężkiej UFC został wyzwany do walki przez byłego mistrza wagi półciężkiej Jona Jonesa po tym, jak Ngannou pokonał Stipe Miocica na UFC 260 w dniu 27 marca.
Prezydent UFC Dana White wykazał zainteresowanie walką między tymi dwoma zawodnikami, ale żądania płacowe i ciągłe problemy prawne Jonesa doprowadziły do tego, że negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Zamiast tego, Ngannou stanie do pierwszej obrony pasa na gali UFC 270 zaplanowanej na 22 stycznia przeciwko tymczasowemu mistrzowi Cirylowi Gane.
„Bon Gamin” zdemolował Derricka Lewisa w sierpniu, zdobywając tymczasowy tytuł mistrza w wadze ciężkiej i ustawił się bezpośrednio do walki unifikacyjnej z Ngannou.
„The Predator” zapytany, czy walka z Gane ekscytuje go bardziej niż potencjalne starcie z Jonesem, Ngannou odpowiedział w rozmowie z MMA Fighting:
„Nieszczególnie. Ale to dobra walka. Musisz być świadomy niebezpieczeństwa każdej walki, on jest dobrym przeciwnikiem, ale nie na poziomie walki z Jonem Jonesem na przykład, jeśli o to pytasz. To nie jest ta sama rzecz.”
Jednak Ngannou przyznaje, że nie jest pewien, czy ta walka kiedykolwiek się odbędzie, biorąc pod uwagę ostatnie problemy Jonesa z prawem.
„W tym momencie nie wiem zbyt wiele o tym, co wydarzy się w przyszłości. Nie stresuję się tym. Co się stanie, to się stanie. Chciałbym, żeby do tej walki doszło, ale nie jestem już tego pewien. Wszystko będzie w porządku.
Jest wiele dobrych walk, i jeśli wszystko pójdzie dobrze, jest wiele walk, które można stoczyć, więc pozwólmy, aby wszystko potoczyło się po swojemu.”