Mistrz wagi ciężkiej UFC Francis Ngannou otworzył się nieco na temat negocjacji kontraktowych z organizacją, mówiąc, że „wiele spraw dzieje się za kulisami”.
Francis Ngannou znokautował Stipe Miocica w marcu, zostając nowym mistrzem wagi ciężkiej UFC. Początkowo mówiło się, że pierwszą walkę w obronie pasa Ngannou miał stoczyć z Jonem Jonesem, ale Jones i UFC nie mogli dojść do porozumienia finansowego i ta walka została odwołana. Zamiast tego, UFC chciało zestawić walkę Ngannou z Derrickiem Lewisem na UFC 265. Jednak Ngannou nie mógł walczyć w tym terminie i UFC zamiast niego zestawiło Ciryla Gane, który znokautował Lewisa i został tymczasowym mistrzem wagi ciężkiej – zaledwie trzy miesiące po tym, jak Ngannou zdobył pas.
W ostatnim wywiadzie dla GQ, Ngannou opowiedział o stanie negocjacji kontraktowych z UFC. Jeśli chodzi o „Predatora”, to potrzebuje on nowej umowy. Mówił też o tym, że czuje się lekceważony przez UFC i ma nadzieję, że to się zmieni w przyszłości.
„Cóż (westchnięcie), wiele się dzieje. Dużo dzieje się za kulisami, ale ludzie tego nie widzą i mają swoje własne zdanie. Przed moją ostatnią walką, UFC chciało, żebym podpisał jakiś kontrakt i ten kontrakt nie był odpowiedni. Nie podpisałem tego kontraktu i czuję, że nie byli z tego powodu zadowoleni. Podpisałem kontrakt wcześniej i nie działało to na moją korzyść. Więc, aby podpisać kolejny kontrakt uważam, że mam prawo przynajmniej zadbać o siebie i dostać to, co jest dla mnie odpowiednie, aby naprawić to, co było błędem w poprzednim kontrakcie. A jeśli ktoś nie uważa, że powinien naprawić swój błąd, to znaczy, że ta osoba nie życzy ci niczego dobrego.”
Być może te zakulisowe rozmowy przyniosą skutek i wkrótce zarówno Francis Ngannou jak i fani MMA usłyszą dobre wiadomości o kolejnej walce.