Curtis Blaydes szukał zemsty za porażkę z Francisem Ngannou w pierwszej walce, ale to Kameruńczyk odniósł kolejne znakomite zwycięstwo w Pekinie.
Dwa lata po pierwszej walce Francisa Ngannou i Curtisa Blaydesa, obydwaj zawodnicy spotkali się w pojedynku rewanżowym, który był bardzo ważny zarówno dla jednego jak i drugiego. Zwycięstwo Blaydesa byłoby nie tylko udanym rewanżem, ale także dałoby mu szansę na walkę o pas wagi ciężkiej. Dla Ngannou miał to być pojedynek od którego zależałoby jak wyglądałaby jego dalsza kariera po dwóch wcześniejszych porażkach.
Ostatecznie ta noc należała do Francisa Ngannou, który błyskawicznie rozprawił się z Curtisem Blaydesem i wrócił do gry.
Początek pierwszej rundy to atak Ngannou niskim kopnięciem i nieudana próba skrócenia dystansu wejściem w nogi w wykonaniu Blaydesa. „Razor” ponowił próbę, ale Ngannou przytomnie odskoczył i wyszedł z własną ofensywą. Blaydes zaatakował lewym prostym, ale nadział się na kontrę overhandem w wykonaniu Ngannou, którym powalił rywala na deski. „Predator” zaatakował zamroczonego Blaydesa, ale ten zdołał przetrwać i spróbował jeszcze pójść, ale bezskutecznie. Blaydes podniósł pozycję, ale Ngannou kontynuował zadawanie ciosów spychając rywala pod siatkę. Tak Blaydes wyłapał kolejne potężne ciosy, które powaliły go na kolana, ale starał się jeszcze podnieść i ratować klinczem, ale grad ciosów sprawił, że sędzia Marc Goddard zdecydował się zakończyć pojedynek.
Cała walka trwała zaledwie 45 sekund i zakończyła się przez TKO po ciosach.
Po zwycięskiej walce, Francis Ngannou udzielił wywiadu w którym skomentował tę walkę, dwie poprzednie porażki i wskazał trzech zawodników z którymi chciałby się teraz zmierzyć.
„Wróciłem. W tym roku nauczyłem się więcej niż w całej mojej dotychczasowej karierze. Junior Dos Santos jest mi winien jedną walkę, a potem chciałbym zmierzyć się z Alexandrem Volkovem. W grę wchodzi również rewanż ze Stipe Miocicem. Tamta walka nie potoczyła się dla mnie dobrze i chciałbym to naprawić.”