Stipe Miocic zweryfikował kolejnego rywala, znakomicie zapowiadającego się Francisa Ngannou, który zmierzył się z nim o pas wagi ciężkiej i został zdeklasowany.
Kameruńczyk zapowiadał, że to będzie jego noc, a on zostanie nowym mistrzem wagi ciężkiej UFC. Jego występ wyglądał jednak zupełnie inaczej w porównaniu do szumnych zapowiedzi. Wszyscy ci, którzy byli pod ogromnym wrażeniem Francisa Ngannou po jego poprzednich walkach, mogli czuć się zawiedzeni jego walką na UFC 220. Mistrz Stipe Miocic z kolei udowodnił, że jest najlepszym i najgroźniejszym człowiekiem na Ziemi, pokazując swój charakter w walce, konsekwencję i nieustępliwość.
W najbardziej oczekiwanej walce w kategorii ciężkiej UFC, Stipe Miocic pokonał Francisa Ngannou na przez jednogłośną decyzję sędziów 50-44. Tym samym Miocic został pierwszym mistrzem wagi ciężkiej w historii UFC, który z powodzeniem obronił tytuł trzy razy z rzędu.
Nie ma co ukrywać, że runda pierwsza tego pojedynku była najlepsza, najintensywniejsza i najbardziej wyrównana, ponieważ obaj zawodnicy rozpoczęli od wzajemnych wymian ciosów, bardzo mocnych ciosów. Tutaj wyraźnie było widać siłę i moc uderzenia Ngannou, jednak Miocic i jego team obrali na ten pojedynek najlepszą możliwą taktykę. Kiedy Kameruńczyk zadawał ciosy, Amerykanin wchodził w nogi i obalał Francisa. Te obalenia wchodziły Miocicowi niezwykle łatwo, co uwidoczniło słabość Ngannou, który nie potrafił bronić się przed sprowadzeniami. Kiedy Stipe już go obalił, zadawał ciosy w parterze z pozycji bocznej lub zza pleców. Tutaj również Ngannou nie miał nic do powiedzenia i nie próbował nawet odpowiadać ciosami z gardy, czy też skręcać się do ucieczki z parteru. Jedyne, co robił, to leżał biernie i osłaniał twarz przed ciosami. Tymczasem Miocic spróbował podejść do dźwigni na łokieć i duszenia, ale przeszkodził mu w tym koniec rundy.
Do drugiej rundy obaj zawodnicy wyszli już bardziej zmęczeni, ale Miocic zachował więcej sił i tlenu w przeciwieństwie do statycznego Ngannou, który szukał okazji na zadanie jednego ciosu samemu dając się ponownie obalać. Kiedy Francis próbował podnieść pozycję, Stipe przyklejony do niego polował na kolano na głowę, ale przeciwnik opuścił rękę na matę stosując trzy punkty podparcia. To nie przeszkodziło mistrzowi w zadawaniu ciosów kolanami w tułów oraz rękoma na głowę tłamsząc swojego rywala.
Trzecia runda nie różniła się zbytnio od poprzedniej z tym wyjątkiem, że Ngannou zaatakował w klinczu i trafił Miocica mocną prawą ręką. Ta akcja pokazała, że mimo dużego zmęczenia, ciosy Ngannou nadal swoje ważą i mogą sprawić problemy Stipe. Chwilę po tym, Miocic ponownie poszedł po obalenie i kontrolował przebieg rundy do końca z bardzo biernym w obronie przeciwnikiem.
Czwarta runda przebiegała pod tym samym znakiem. Obaj zawodnicy byli już bardzo mocno zmęczeni, ale znacznie gorzej wyglądał Ngannou, który bez problemów dał się ponownie obalić i mimo, że otrzymał sporo ciosów od Miocica, to przetrwał również i tę rundę.
Piąta runda, to już całkowity brak paliwa zarówno u Miocica jak i Ngannou, ale mimo wszystko w baku mistrza zachowała się ta jedna kropelka pozwalająca mu na zdobycie jeszcze większej przewagi. Nie było to zbyt trudne zadanie, ponieważ Ngannou nie miał już kompletnie siły, stał z opuszczonymi rękoma i zbierał pojedyncze ciosy i kopnięcia Miocica.
Dzięki tej wygranej Stipe Miocic zachował tytuł mistrza przechodząc do historii oraz poprawił swój rekord do 18-2. Jest to też jego szósta wygrana walka z rzędu.
„Być może nie jestem najbardziej przerażający, ale z pewnością jestem najgroźniejszym człowiekiem na Ziemi. No pewnie, że było zagrożenie, popatrzcie jaki on jest duży, on jest twardym gościem. To wszystko nie ma znaczenia. Będę ojcem! To jest rzecz, która ma dla mnie znaczenie. Będę miał dziecko!”
„I’m going to be a dad!” 👶
Congrats, champ! @StipeMiocicUFC #UFC220 pic.twitter.com/9K8OREDzUz
— UFC (@ufc) 21 stycznia 2018
Francis Ngannou (11-2) miał do tej pory sześć walk w UFC i wszystkie wygrane przed czasem oraz serię dziesięciu zwycięstw z rzędu. To miała być jak dotąd jego największa i najtrudniejsza walka i taka też była.
„Trochę go zlekceważyłem. Miał świetną taktykę i dobrze ją wykonał.”
MMA vs Boks = MMA WIN