Fighters Arena Łódź gala, która odbyła się 3 września 2010, czyli w zeszły piątek, od początku budziła mieszane uczucia. Przede wszystkim, z jednej strony obecność światowej legendy mat i ringów rodem z Polski, czyli Pawła Nastuli, z drugiej strony wytykany brak odpowiedniego zaplecza organizacyjnego osób wdrażających w życie plan o kryptonimie „FAŁ”. Jak to wszystko ostatecznie wyszło? Myślę, że tutaj każdy ma swoje zdanie ja natomiast w tym miejscu przedstawię swój punkt widzenia. I Was również jak zawsze, zapraszam do tego samego w komentarzach.
Zacznijmy od tego, że parkowanie pod Atlas Areną kosztowało mnie…20 zł! Nawet na Torwarze szarpnęło mnie tylko „dyszkę”! No trudno za jakiś tydzień może już to odchoruje, bo póki, co to owe 20 zł śni mi się po nocach. Naprawdę poważnym problemem natomiast była za to awaria kas biletowych, która wywołała dość nerwową atmosferę. Trudno powiedzieć, kto odpowiada za zaistniałą sytuacje, ale dobrze było by żeby nie powtórzyła się ona już nigdy więcej.
O nadchodzącej gali Fighters Arena Łódź mówiono różnie, były słowa o pozytywnym wydźwięku a była również i mocna krytyka. Sugerowano, że błędem był wybór największej w Polsce hali sportowej jako pierwszej areny zmagań zawodników pod szyldem Fighters Arena a także to, że nie dobrano zawodników z całej Polski a praktycznie tylko z Łodzi a to mocno ograniczy przyjazd kibiców z innych miast. I tak po wejściu do Atlas Areny trochę kłuły w oczy puste miejsca i sektory, ale moim zdaniem i tak nie było najgorzej, mniej więcej taką frekwencję przewidywałem. Organizacyjnie wbrew wszelkim przesłankom również nie wyszło to wcale źle. Nic jakoś specjalnie się nie przedłużało, wszystko szło płynnie i było zgrane w czasie.
Konferansjerem a zarazem Ring Anonserem był Andrzej Supron. Cóż no nie sposób oczywiście odmówić wszelkich zasług Panu Andrzejowi ale do tego typu zadań nadaj się on jednak średnio, chyba że to po prostu nie był jego dzień. Tak czy inaczej Pan Andrzej mylił nazwiska zawodników, mylił zakończenia walk (nazwał np. TKO – Dyskwalifikacją) i zwyczajnie trochę się gubił a ogłaszając wynik „meczu” Łódź vs Węgry najpierw powiedział, że wszystkich walk było 7 (faktycznie było osiem) potem poprawiając się ogłosił, że wynik walk to 8 do 2 a potem poszło już z górki: „a nie przepraszam…7 do 2 a nie nie jednak 6 do 2”. Z jednej strony było oczywiście zabawnie i sympatycznie, ale z drugiej strony chyba jednak lepiej jak jest po prostu profesjonalnie. Praca sędziów ringowych również była nieco chaotyczna, w niektórych sytuacjach sędziowie sprawiali wrażenie jak by sami nie wiedzieli co robią lub co mają robić.
Sam poziom sportowy gali był naprawdę wysoki, organizatorzy postawili na młodych zawodników, ale kilka akcji naprawdę mnie zaskoczyło i wprawiło w lekkie osłupienie. Bardzo przypadła mi do gustu walka Jordana Błocha, który rozprawił się ze swoim przeciwnikiem w bardzo dobrym stylu już w pierwszej rundzie, kończąc sprawę uderzeniami w parterze. Na wyróżnienie zasługuje również 18-latek Bartosz Kopera, który po bardzo ciekawym i zaciekłym starciu, poddał swojego przeciwnika duszeniem zza pleców w 2 minucie 20 sekundzie rundy 1. Najlepszy nokaut wieczoru według mnie zapisał na swoim koncie jednak Węgier Laszlo Blaho, który w 15 sekund pokonał Marcina Bandla. Współorganizator imprezy Marcin Burzyński, stawiany w gronie faworytów uległ swojemu przeciwnikowi, którym był Tamasa Polgar, oddając mu duszenie zza pleców na ok. minutę dwadzieścia sekund przed końcem rundy 1. Nie zachwyciła natomiast Magda Jarecka, poza efektownymi kolanami z klinczu, w który wciągała go jej przeciwniczka Arune Lauzeckaite, Magda nie miała praktycznie żadnych innych argumentów. Sama natomiast parę razy „nadziała się” na kontrę Litwinki. Decyzja sędziów oczywiście nie mogła być inna niż wygrana Jareckiej, ponieważ w ostatecznym rozrachunku to ona była stroną aktywniejszą, ale niedosyt pozostał.
I wreszcie nadszedł czas na walkę Pawła Nastuli. Do tej pory trochę brakowało mi jakiejś efektownej oprawy, typu mocne stroboskopy lub fajerwerki, spodziewałem się, zatem że chociaż na pierwszą walkę Pawła w Polsce organizatorzy przygotowali jakieś „Bum”. Niestety, Paweł wyszedł do walki tak jak inni zawodnicy dotychczas, czyli tylko z muzyką w tle, trochę szkoda, bo jak wiemy tego typu oprawy zawsze podgrzewają emocje przed walką i podkreślają jej znaczenie.
26 sekund, tyle potrzebował Paweł Nastula na pokonanie swojego przeciwnika Yusuke Masudy. Nastula potężnym ciosem posadził przeciwnika w narożniku a potem zasypał go gradem ciosów, wydawało się, że znów sędzia popełnił błąd i zbyt szybko zareagował, jednak po podniesieniu się z desek, Masuda wyraźnie się zataczał, decyzja sędziego była zatem absolutnie słuszna. Tym samym Paweł Nastula bardzo udanie zadebiutował na polskim ringu MMA i podobno już myśli o kolejnej walce.
Ostatecznie Fighters Arena Łódź wypadła całkiem nieźle, było kilka niedociągnięć, kilka błędów, ale wyszło to wszystko nienajgorzej. Organizatorzy mieli duże ambicje, co może nie do końca wyszło im na dobre, ale z drugiej strony może to jest właśnie klucz do ewentualnych dalszych sukcesów.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl
Dzięki za relację!
Co do Suprona to żenada… Sędziowie też ponoć średnio. Najbardziej raziło mnie jednak to, że jako przeciwników dla Polaków zakontraktowano leszczy – zamiast tych słabych Węgrów daliby Czechów/Ukraińców albo Polaków z innych rejonów, np. Pomorza lub Śląska. Poziom napewno byłby lepszy.
Cieszy mnie powrót Nastuli. Ponoć pod koniec tego lub początek następnego roku zawalczy na Sengoku. Ma jeszcze z nimi ważny kontrakt, a postacią w Japoni jest bardzo rozpoznawalną.
całkiem spoko napisane. Nie było mnie na gali, ale są głosy że również walka Błocha została za szybko przerwana – jak to wedł Ciebie wyglądało?
Co do walki Błocha, praca sędziów jaka była każdy widział, ale akurat w tym przypadku chyba ok. Jordan był bardzo dynamiczny i agresywny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) także jeśli sędzia nie przerwał by wówczas to i tak musiał by to zrobić najpóźniej 10 sekund potem.
Leglocker też tak myślałem odnośnie tych przeciwników ale moim zdaniem było nieźle. Węgrzy byli na przetarcie 😉 przed ewentualnymi dalszym i edycjami, miejmy nadzieje.
i tak najlepsza była ruuudaaaaa 😀
Nie mogę się nie zgodzić z kolegą 😉
fajny art. zgadzam się co do większości 🙂 Do ciekawszych walk zaliczyłbym jeszcze tylko walkę Leszka.
Razja Lecha walka tez była ciekawa, jak dostał bułke to go oszołomiło ,ale złapał sie przeciwnika i poszli w parter i to go uratowało.
nikt nie nagrywał walki nastuli? 😀 mało pamieci by zjadło, minęło kilka dni a ja ciągle nie widze tej walki :/ slabo szukam?
5 sekund szukania na Youtube 😉
http://www.youtube.com/watch?v=WRX_aWsXi0o&feature=related
Pozdro
dobrze napisane artykuł 🙂 ale wciąż nie ma retransmisji 🙁
http://www.tvp.pl/lodz/informacyjne/magazyn-sportowy/wideo/05092010/2623671
tu mamy 25 minutową relację 🙂
o kurde, już wiem o co chodzi z rudą <3 ^^ ale troche porazka ta walka nastuli, chaos na ringu, nie wiadomo czy sedzia przerwal, czy go liczy, czy co… jezdze duzo im brakuje, muszą sie otrzaskać w temacie :D, dzieki i pozdro
*jeszcze (to chyba nie wyspanie) ^^