Wczoraj w Łodzi odbyła się kolejna gala Fighters Arena 3. Wydarzenie to było promowane jako starcie Łódź kontra Warszawa, jednak nie zabrakło również zawodników ze Stanów.
W pierwszym starciu międzymiastowej konfrontacji Marcin Bandel szybko rozprawił się z Krzysztofem Morzyszką, którego poddał w pierwszej rundzie przez skrętówkę. W kolejnym starciu zawodnik Gracie Barra Łódź – Paweł Pawlak zmierzył się z Shamilem Ilyasovem, który od początku zaczął od mocnych bokserskich ataków, jednak sił wystarczyło tylko na jedną rundę. W kolejnej odsłonie Pawlak zdobył pozycję boczną, co było świetną okazją do zadawania ciosów łokciem. Chwilę później sędzia przerwał pojedynek i było już 2-0 dla Łodzi. Następną walką był pojedynek w wadze lekkiej, gdzie wspierany przez publiczność Bartosz Kopera zmierzył się z Kamilem Łebkowskim. Pojedynek początkowo był dość wyrównany, jednak z każdą następną rundą Kopera miał co raz słabszą kondycję. Udało mu się zdobyć parę obaleń, jednak sędziowie uznali, że to nie wystarczyło i przyznali zwycięstwo Kamilowi.
W następnym pojedynku kibice mogli zobaczyć starcie wagi ciężkiej, gdzie weteran polskiej sceny MMA Temistokles Teresiewicz zmierzył się z powracającym po przerwie Jackiem Czajczyńskim. Walka toczyła się tylko w stójce, gdzie od czasu do czasu pojawiły się bardziej dynamiczne wymiany. Jacek Czajczyński często kontrował ciosami kopnięcia rywala i w oczach sędziów to właśnie „Godzilla” okazał się lepszy tego wieczoru, jednak było to dalekie od dominacji.
Następne starcia to pojedynki Polaków z zawodnikami ze Stanów. Pierwszy wystąpił Paweł Ostasz, który zmierzył się z Alexem Blackiem (1-3). W pierwszej rundzie to Polak dominował, jednak już w kolejnej odsłonie pojawiło się zmęczenie. Black często atakował kopnięciami na korpus, po którym jednym z nich Ostasz osunął się na ziemie, jednak zdołał dotrwać do ostatniej rundy. Obraz walki w trzeciej rundzie nie zmieniał się. Alex mając pozycję dominującą w parterze zadał cios łokciem. Na twarzy Pawła można było zauważyć grymas bólu, po czym dał znać, że nie jest w stanie kontynuować dalszej walki. Powodem nie był jednak cios rywala, tylko zwichnięcie w stawie biodrowym. W drugim starciu Łukasz Chlewicki zmierzył się z Dannym Taylorem. „Sasza” zdecydowanie był lepszy i co chwila próbował zakończyć walkę zarówno ciosami jak i poddaniem. Jedną z ładniejszych akcji był rzut przez ramię, po której Łukasz zdobył pozycję boczną. Pomimo sporej przewagi, starcia nie udało zakończyć się przed czasem i sędziowie jednogłośnie wskazali zwycięstwo Polaka.
W walce wieczoru Michał Kita zmierzył się z debiutującym Damionem Martindale, który zastąpił Chrisa Barnetta. Rywal Masakry stawiał opór, zdobywając nawet pozycję dominującą w parterze, jednak doświadczenie Michała Kity wzięło górę i sytuacja szybko się odwróciła. Chwilę później Damion był okładany ciosami w parterze i walka została przerwana przez narożnik.
Fighters Arena 3 to z pewnością udana gala. Na plus zasługuje na pewno klatka zamiast ringu, zasady UFC, ale także oprawa i światła. Młodzi zawodnicy dawali z siebie wszystko i poziom sportowy wypadł naprawdę nieźle. Osobiście miałem obawy do zawodników z USA, którzy przyjechali z mocno ujemnymi rekordami i początkowo myślałem, że nie zaprezentują się zbyt dobrze. Okazało się jednak, że obaj pokazali się z naprawdę dobrej strony, zarówno Alex Black, który wygrał swoja walkę jak i Danny Taylor, który pokazał, że jest twardym zawodnikiem. Trochę rozczarowała walka wieczoru, jednak biorąc pod uwagę zastępstwo w ostatniej chwili nie można mieć do nikogo pretensji. Pomimo mniejszego obiektu niż Atlas Arena hala niestety nie była zapełniona, jednak mam nadzieję, że z czasem ludzie przekonają się, że warto obejrzeć kawałek dobrego MMA.
Michał Kita pok. Damiona Martindale’a przez TKO (uderzenia w parterze), R1
Łukasz Chlewicki pok. Danny’ego Taylora przez decyzję.
Alex Black pok. Pawła Ostasza przez TKO (kontuzja), R 3.
Jacek Czajczyński pok. Temistoklesa Teresiewicza przez decyzję.
Kamil Łebkowski pok. Bartłomieja Koperę przez decyzję.
Paweł Pawlak pok. Shamila Ilyasova przez TKO (łokcie w parterze), R 2
Marcin Bandel pok. Krzysztofa Morzyszka przez poddanie (skrętówka), R 1
Poziom wyższy niż KSW, więc za kilka gal będzie ekstra.
O to znowu nie tak trudno, ale za to czy mają pudzian band?! Ha! ;))